Ostatnio popularnymi wpisami są...

2011-10-12

Ciąg krótkich chwil?


Friends with benefits.
Jest to, zdaniem Wikipedii, jednocześnie fizyczna i emocjonalna relacja między dwojgiem ludzi, których łączą kontakty seksualne. Różni się to od tradycyjnego związku kwestią zaangażowania i przywiązania. Celem żadnego z partnerów nie jest stworzenie pełnej miłosnej relacji - FWB to coś pomiędzy przygodą na jedną noc, a trwałym związkiem.
Najbliższymi określeniami, choć brzmiącymi dosyć sztywno, są: "przyjaciel od seksu" czy "przyjaciel z bonusem".
Zaproponowała mi taki układ. Jeśli brakowało jej seksu ze mną, to mogę chyba przybić sobie "piątkę". Co więcej, mnie brakowało jej ciała. Tylko ona potrafiła mnie tak nakręcić, tylko jej chciałem szeptać do ucha pieszczotliwe słowa i syczeć pogardliwe przekleństwa. No ale...
Seks bez zobowiązań wydaje się być wymarzonym układem. Jednocześnie zachowuje się pełną niezależność, a nie odczuwa się samotności. Nie ma potrzeby szukać przygodnych kontaktów, bo wszystkie potrzeby seksualne są na bieżąco zaspokajane. Jednak, gdzie kończy się granica bycia przyjacielem, a zaczyna bycia partnerem? Zawsze istnieje ryzyko, że można ją przekroczyć...
No właśnie. Wiem, że z uczuciami, które wiążę, niełatwo będzie mi zachować neutralny stan. Co zabawne, nie lubię nawet myśleć o nas jako o fwb. Tak naprawdę to szukam nazwy, choć na logikę, mam ją pod nosem. Niemniej uważam, że nie jesteśmy nie jestem nastawiony tylko i wyłącznie na seks i miłe spędzanie czasu. Gdzieś tam głęboko tli się żar, który rozpala nadzieję, że może w przyszłości, może uda się nam zejść. Dodamy do stanu obecnego uczucia, których tak bardzo mi brakuje, i wszystko będzie dobrze...

"Zacznij to nazywać inaczej, bo fwb czy tym bardziej fuckbuddies to Wy na pewno nie jesteście."

Nazwy brak. Przy okazji, jestem ciekaw, czy ona podchodzi do tego tylko i wyłącznie na zasadzie rozładowania napięcia. Jeśli tak, to droga do Jej serca może być trudniejsza, niż trudna.
Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Oby tylko było warto.
_________________________________________
♫ Myslovitz - Skaza

2011-10-07

Na krótką chwilę?


"Być twardym w bólu. Nie życzyć sobie tego, co niemożliwe lub bezwartościowe; być zadowolonym z dnia takiego, jaki jest. We wszystkim szukać dobra i cieszyć się naturą i ludźmi takimi, jacy są. Pocieszyć się po tysiącach gorzkich chwil tą jedną, która jest piękna, a sercem i umiejętnościami dawać to, co najlepsze, nawet wtedy, gdy nie ma za to podziękowania."
- Wilhelm II

Siedziała na kanapie obok. Miała na sobie wyrazisty makijaż, bardzo seksowną bluzkę i pachnęła tak, jak lubię. Wiedziałem, że przyszykowała się tak dla kogoś, z kim umówiła się na popołudnie.
Szkoda mi było, że przyjechała z opóźnieniem, ale skoro różne rzeczy po drodze tak niefortunnie się złożyły, nie było innego wyjścia, tylko cieszyć się, że pojawiła się, choćby na godzinę.

"Pocieszyć się po tysiącach gorzkich chwil tą jedną, która jest piękna..."
W jednym momencie szarobure myśli o tym, że nie wiem, jak powinienem spędzić z nią ten czas prysnęły. Pożądałem jej, chciałem poczuć jej ciepło - ramion, ust, piersi, ud.
Rozebrałem ją i kochaliśmy się.
Trwało to tyle, że kiedy skończyliśmy, musiała iść od razu na pociąg, na który w sumie o tak nie zdążyła. Czekaliśmy więc na autobus. Stałem nad nią i miałem wrażenie, że prędzej mógłbym policzyć wahania temperatury co do minuty korzystając tylko z bodźców, jakie rejestruje moja skóra, niż określić, co czułem do niej i odnośnie tego, co się tego dnia wydarzyło.

A może nie na tym polega życie? Może nie powinienem się cały czas zastanawiać i analizować? W końcu czułem się dobrze, kiedy miałem świadomość, że ulżyliśmy sobie nawzajem.
Tylko to dziwne uczucie pustki, kiedy odjechała, nie pozwalało mi wrócić szybko do domu.

A co między nami zaszło? O tym napiszę innym razem...
_________________________________________
♫ Neko Case - I Wish I Was the Moon

2011-10-03

Ostatni pociąg donikąd?


Byliśmy w szkole, w szatni, na najniższym poziomie, poniżej parteru. Jedynym źródłem światła były jarzeniówki. Nie wiem, co tam robiliśmy, ale wiem, że z jakiegoś powodu zamieniliśmy się jednym butem, czy raczej kapciem. Takim strasznie puchatym, pluszowym. Wyglądały, jakbyśmy przed chwilą byli w mieszkaniu i odeszli od oglądania telewizji i jedzenia ciastek.
Nagle spojrzała się na mnie i powiedziała, że musimy o sobie zapomnieć. Rozchodzimy się w dwie różne strony i mamy sobie nie przeszkadzać. Chciałem zaprotestować, ale ona nie dawała za wygraną. Zrezygnowany zbierałem się w swoją stronę. Pomyślałem, że na pamiątkę zabiorę jej kapcie, na co ona zareagowała ostro - mieliśmy absolutnie wyrzucić się z własnych pamięci i wspomnień, pamiątki były więc zabronione.

Siedziałem w pociągu. Sam go wybrałem. Nie obchodziło mnie, gdzie dojedzie, ważne było tylko to, że na pokładzie była bomba o naprawdę dużej sile rażenia. Jechałem więc po krętej drodze, wokół wzgórz i zielonych łąk. Nagle zrozumiałem, że widzę pociąg z góry. Zbliżał się do jakiegoś zamku, zjeżdżając coraz niżej i niżej. Potem musiało dojść do eksplozji, bo nie pamiętam nic...

Obudziłem się i wstałem. Siedziałem na łóżku, a po prawej stronie świeciła się latarnia. Była godzina piąta pięćdziesiąt. Tok myśli utknął na duszącym smutku, jaki czułem po zakazie, jaki mi dała Młodoruda we śnie. Absolutnie żadnych pamiątek...
O godzinie piątej pięćdziesiąt trzy zgasła latarnia. Siedziałem w mroku. Na niebie, tylko w mikroskopijnym stopniu rozświetlonym przez promienie słońca, widać było gdzieniegdzie gwiazdy.
_________________________________________
♫ Ólafur Arnalds - Fyrsta