
"Dlaczego tu jesteś?"
Patrząc w przestrzeń odparłem: "Sam nie mam pojęcia."
Stałem przy drzwiach kolejki. Nie wiem, co mną kierowało, gdy kupowałem bilet. Gdy stałem, czekając na godzinę odjazdu, naszła mnie chęć wrócić do domu, usiąść do stołu, zjeść obiad (bo byłem akurat naprawdę głodny), wypić herbatę i może coś mocniejszego do snu, posłuchać muzyki i pobujać w moim niebie kreatywności, zastanawiając się, co mógłbym tym razem przelać na papier.
Zamiast tego zostałem i pojechałem kolejką w dawno nieodwiedzane strony.
Powiedziałem jej, że przeprowadzę się i zamieszkam z moją dziewczyną. Lekko kiwnęła głową, po czym ją odwróciła, niby zajmując się herbatą, którą zaparzała. Wyłapałem jednak, że zabolała ją ta informacja. Tak, jak zabolało mnie to, że ona zamieszkała jakiś czas temu ze swoim chłopakiem.
Czyż to nie ironia?
Skupiałem całą swoją uwagę na pustym kubku, w którym piłem wodę. Pojawiło się w mojej głowie dziwne przekonanie, że jeśli moje myśli się rozproszą... to sam nie wiem, co dokładnie miałoby się stać. Ale ten kubek dawał mi pewien dziwny spokój ducha. Wystarczyło skupić się na kubku, a serce nie kołatało jak szalone.
Pomijam fakt, że to był kubek od naszego zestawu - tego z chłopakiem i dziewczyną, z dużą ilością serduszek. To w nim zrobiła mi herbatę. W sumie tego się spodziewałem, ale tylko tak w głębi siebie, trochę podświadomie...
Muzyka leciała po cichu, tworząc klimat - akurat do stanu po wypiciu butelki wina. Trzymałem jej dłoń w mojej, po czym zbliżyłem do ust. Delikatnie dotknąłem wargami wierzch, jednocześnie wdychając jej zapach. Ten jej niepowtarzalny zapach, którego już nie pamiętałem.
Po cichu powiedziała, że jeśli chcę lepiej poczuć ten zapach, powinienem spróbować gdzie indziej... po czym odgarnęła włosy i ukazała swoją szyję.
Nie wiedziałem, co powinienem zrobić, zdałem się więc na instynkt. A ten podpowiadał mi, żebym spróbował zapomnianej przyjemności.
Musiałem wracać. Na schodach zatrzymaliśmy się. Dotyk. Spojrzenie. Smak. Pocałunek od kogoś, kto całował najlepiej na tym świecie. I kolejny. Ręce spragnione nie mniej, niż usta. Musiałem już iść, inaczej spóźniłbym się na ostatnią kolejkę.
Śnieżyca nie pomagała w powrocie. Mróz niemiłosiernie wgryzał się w ciało. Głód i zmęczenie dnia dawało się we znaki. Co na to Przedostatni? Wracał uśmiechnięty, dotykając a to serce, a to brzuch, w którym czuł dziwne uczucie łaskotania.
_________________________________________
♫ José González - Put Your Hand On Your Heart