W poprzednim tygodniu minęło pół roku, odkąd Dziewczyna jest tym, kim jest dla mnie - i to oficjalnie. Nie spodziewałem się, że ten czas tak szybko minie, ale w sumie jestem zadowolony. Jestem z nią szczęśliwy i mam nadzieję, że Ona jest w tym samym stanie wewnętrznym.
Czy coś się zmieniło przez ten czas? Owszem, stałem się miękki, jak na moje standardy. Właściwie to zawsze staram się jej dogadzać, choć widzę, że coraz trudniej przychodzi jej tolerowanie moich niedoskonałości. Nie zostaję jednak dłużny. ;)
Kiedy tak siedziałem na ławce i czekałem na autobus, zdałem sobie sprawę, że jakby nie było, ten związek jest wyjątkowy. Zdawało mi się bowiem, że trwa od zawsze. Odkąd pamiętam, czułem, że znałem ją. To dziwne, tym bardziej, że tak naprawdę mamy krótki staż, ale... nie potrafię sobie wyobrazić, jak wyglądało moje życie wcześniej. I nie chcę.
"Też Ci coś napisałem." - powiedziałem uśmiechając się lekko. Byłem lekko zatroskany tym, że długopis zaczął odmawiać posłuszeństwa właśnie wtedy, kiedy pisałem jej dedykację. Na ostatniej stronie, tak, by mogła przeczytać ją po ukończeniu lektury książki Mechanizm serca. Trochę to był zakup w ciemno, bo nigdy nie słyszałem o autorze, ale zaufałem swojemu instynktowi.
Dlaczego powiedziałem "też"? Otóż dostałem oprawione zdjęcie, a na drugiej stronie był przepisany wiersz K. I. Gałczyńskiego. Jej piękne krągłości charakteru pisma miażdżył moje koślawe litery ułożone w zdania, które przyszły do głowy niemalże od razu, kiedy tylko pomyślałem o tematyce książki. I o Nas.
Jak przystało na bardzo romantyczną parę, resztę dnia spędziliśmy na graniu w Scrabble. No nie, przesadziłem z tym - po grze, którą wygrała o ponad sto punktów, szepnęła mi do ucha lubieżne zdanie, które przesądziło o tym, że nie będzie rewanżu w układaniu słów. Chyba, że przyjąć dziki seks za pomysł na nowe wyrazy. Te jednak składałyby się tylko z samogłosek.
Na koniec wybraliśmy się do kina. Miałem pomysł, by iść na coś do Kinoteki, bo miałem dobre wspomnienia i zdanie o tym kinie, lecz Dziewczyna i jej brat nastawili się na Multikino. Cóż więc, wybraliśmy się tam.
Nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobało, choć inaczej sobie wyobrażałem koniec dnia - zamiast jakiegoś filmu na odstresowanie się i małej sali z klimatem trafiliśmy na ekranizację kreskówki/anime (nadal nie rozróżniam do którego gatunku podpada, mea culpa) do molocha kinowego.
Jestem do niej przywiązany. I tego się po cichu boję. Ale nic to! Przecież miłość zwycięży wszystko.
... prawda?
_________________________________________
♫ Banach feat. Dziun - Jej piosenka o miłości
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz