Na świecie są dwa typy ludzi - ci, którzy uważają, że najważniejsza jest wolność, i ci, którzy agitują równość. Ja należę do tego pierwszego typu, chociaż i równość wydaje mi się ważna. To proste - jeśli jest wolność, jest i równość - jesteśmy bowiem równi w wolności.
Ona chce wiedzieć, jak to jest uprawiać seks z kimś innym. Na to początkowo się nie zgadzałem. Ale ostatnio nie układało się między nami i pomyślałem, że może jestem zbyt... surowy? samolubny? Cokolwiek jest nie tak, na pewno jest to związane ze mną. Dlatego też doszło do naszej ostatniej rozmowy.
Kiedy zaczynałem mówić, czułem się, jakbym połykał pogięte szpilki. Słowa przychodziły ciężko, tym bardziej, że nie chciałem, żeby zrozumiała którekolwiek ze zdań na opak. Po dojściu do sedna i przekazaniu wieści, że się poddaję i zgadzam na to, by mogła spać z innymi, szpilki zamieniły się w spaghetti z drutu kolczastego, żyletek i kwasu solnego. Tak bardzo nie wiedziałem, co powiedzieć, że w połowie wątku zagubiłem się. Bałem się też, że gdy to wszystko powiem, uśmiechnie się. Uśmiechnie się i powie, że dziękuje, rozumie, jak bardzo ciężka to musiała być dla mnie decyzja i tym bardziej cieszy się, że w końcu dałem jej wolną rękę. Ale to, co zobaczyłem, było chyba bardziej przerażające. Kompletnie zmieszałem ją moim nagłym wyznaniem. Twarz przybrała pozę bólu połączoną ze smutkiem.
"Ty kretynie, zobacz, co żeś uczynił!" - krzyczałem na siebie w myślach.
Przed wyjściem do niej, zastanawiałem się, jak i dlaczego powinienem jej to powiedzieć. Po prostu chciałem z nią o tym porozmawiać, ale naprawdę nie wiedziałem, jak przekazać wszystkie moje obawy. Że gdyby zaczęła kochać się z kim tylko by chciała, prawdopodobnie straciłaby moje oddziaływanie na jej ciało. Sama mi często mówi, że gdy jej dotykam, przechodzi ją mieszanina ciarek, gęsiej skórki i innych przyjemnych dreszczy. A gdyby jej ciało byłoby w "obiegu", podejrzewam, że spowszedniałby jej ten dotyk. Seks stałby się rzeczą mechaniczną.
"Spójrzmy prawdzie w oczy - jeśli to powiesz, będziesz miał wymówkę, gdybyś to Ty zdradził."
Zmarszczyłem czoło. Nie lubiłem tego głosu wewnętrznego, który mówił, że wszystkie rzeczy złe, które mnie otaczają mają początek we mnie.
"Wolność..." - zacząłem - "... jest bardzo ważna, tak jak doświadczenie. I nie miałbym chyba nic przeciwko, gdyby się okazało, że spała z kimś przede mną. Ale wolność często wiąże się z samotnością - bo nikt nie powinien ograniczać nikogo, czyż nie?" Zrobiłem pauzę na oddech, głęboki. I kolejny. "Jeśli więc chce wolności, będzie musiała zrezygnować ze mnie. Tak, jak ja zrezygnowałem z wolności, łącząc się z nią."
"Myślisz, że doceniła to?" - powiedział inny głos. Tego też znam. Był tu opisywany. Ale mniejsza o to.
"Owszem, myślę, że zdała sobie sprawę z tego. Może nawet pójdzie w moje ślady."
Przytuliłem ją. Powiedziała, że jeśli związek składa się z dwójki ludzi, to pojawienie się kolejnych zwiastuje problemy. Przytaknąłem, próbując zamazać słowa wypowiedziane przeze mnie przed chwilą. Nie, nie chcę, byś się kochała z innymi. Do diaska, zabraniam! Nie, nie, nie!
"A co, jeśli jednak skorzysta z Twojej łaski? Co, jeśli znajdzie kogoś, kto będzie się lepiej kochał, niż Ty? A co, jeśli oprócz seksu obdarzy ją bardzo dużym uczuciem, będzie bogaty, kupował jej prezenty, dawał dobitnie znać, że się stara bo będzie na tyle sprytny, by wiedzieć, że tego chcą kobiety? Co wtedy?" - jad wsiąkający niby przez ucho zadziałał na nerw prawego oka. Poczułem ukłucie, a łzy zebrały się nadmiernie w kącikach oczu.
"Wtedy istnieje możliwość, że odejdzie." - powiedziałem w duchu, choć nie chciałem, by ten wariant kiedykolwiek się sprawdził...
Tytuł wpisu nawiązuje do tytułu artykułu z pewnego magazynu. W dniu dzisiejszym, w autobusie, ktoś czytał coś. Nie wiem co, bo nie widziałem okładki. Wychodząc, spojrzałem przelotnie na aktualną stronę. Na białym tle jedna, czarna sylwetka kobiety skulonej, w kuckach siedzącej. Bardzo wymowne, szczególnie, że litery artykułu nie wydawały się dodawać jej, jako kompani, otuchy.
_________________________________________
♫ Normalsi - Nie ma mowy | Normalsi - Patologia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz