Zauważyłem ostatnio ciekawą rzecz. Otóż, dawniej uwielbiałem nocne spacery, przechadzki, wycieczki - zarówno po mieście, jak i obrzeżach obszaru zabudowań ludzkich. Czułem się nieskrępowany, mogłem nucić piosenki, debatować sam z sobą lub wsłuchiwać się w tę pozorną ciszę. Ostatnio jednak nie odczuwam przyjemności z takich małych podróży. Są wręcz niejako uciążliwe. Za to bardzo podobają mi się słoneczne dni. Gdy ciepło powietrza otacza mnie, gdy bezchmurne niebo aż zachęca, by wstać i odetchnąć pełną piersią. Czuję się wtedy bezpiecznie.
...?
Coś we mnie się zmienia... I te niektóre elementy mnie, które tworzyły dotychczasową, szczęśliwą całość, znikają lub mutują.
Czasami tylko patrzę na księżyc i gwiazdy i jednak czuję jedną z takich małych radości. Migotanie nade mną, wraz z blaskiem tarczy naszego naturalnego satelity przynosi przyjemne wspomnienia.
_________________________________________
♫ Evanescence -
My Immortal
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz