Ostatnio popularnymi wpisami są...

2011-05-31

Przesiąknij mnie... ułudą?

Mieliśmy się spotkać, by porozmawiać o naszej przyszłości - jakkolwiek dziwnie teraz to brzmi.
Poszliśmy na spacer, podczas którego wypytywała, co u mnie słychać. Moje zdawkowe odpowiedzi jej nie zadowalały, ale cóż miałem począć? Moje życie ostatnio zostało zredukowane do zagłuszania smutków każdą możliwą metodą.
"Słyszałam plotki o Tobie."
"Świetnie. Powinienem zainwestować w rzecznika prasowego, by dbał o mój image. A co słyszałaś?"
"Że spotykasz się z jedną dziewczyną z naszej pracy."
"Aha."
"W sumie, ona jest fajna, więc to dobrze."
"Mhm. W sumie, widzieliśmy się parę razy, więc to za wcześnie, by mówić o czymkolwiek. Ale lubię ją..."
Pociąg jechał z naprzeciwka. Minął mnie, przejeżdżając na sąsiednich torach.

"Chcę, byś był w moim życiu. Tak, jak dawniej, kiedy byliśmy... przyjaciółmi. Tyle, że bez fizycznej strony."
"O nie, na coś takiego na pewno nie pójdę."
Płakała. Nienawidzę tego. Ale to, co ona proponowała, było absolutnie nie do przyjęcia. Już raz znajdowałem się w takiej sytuacji i wiedziałem, czym to pachnie.

Postawiłem na obojętność zmieszaną z bezczelną życzliwością. I kiedy ona spędziła ze mną parę godzin, miała ochotę parę razy mnie uderzyć. Najbardziej, kiedy wyrzuciłem jej ostatniego papierosa.

"Zrobię sobie coś! Będziesz tego żałował! I będziesz mnie odwiedzał w szpitalu, kiedy ja będę w śpiączce!"
"Tak, masz rację. Będę Cię odwiedzał. Ale upewnię się, że po wybudzeniu nie będziesz o tym wiedziała."
Rzeczywiście, przychodziłbym do niej. Byłem tego pewien. Ale kiedy słyszałem to, co krzyczała do mnie, czułem pustkę. A krzyczała o tym, że mnie nienawidzi i nie chce mnie znać - ale kiedy tylko zaczynałem odchodzić, prosiła, bym został.
"Nie skończyłam rozmowy z Tobą!"

"Brakuje mi tego. Siedzenia i rozmawiania o różnych rzeczach, o wszystkim. Słuchania razem muzyki. Wygłupów. Dokańczania za siebie zdań."
"Masz już kogoś od tego."
"No tak... Ale naprawdę chcę, by było jak dawniej."
"Niestety, taka opcja odpada. To było dostępne tylko w pakiecie ekskluzywnym."
"Nie mam uprawnień do niego?"
"Owszem, masz... Ale zaczęłaś korzystać z usług konkurencji. A tego nie toleruję."

"Myślisz o tym samym, o czym ja myślę?"
"Nie wiem. Sprawdźmy."
"No dobrze."
"OK, na trzy cztery mówimy."
"Dobrze."
"Trzy... Czekaj! Ale od razu na "cztery", nie czekamy dłużej."
"Mhm, jasne."
"Trzy... czte... ry!"
Oboje powiedzieliśmy, że myślimy o pocałunku. I rzeczywiście, potem przygryzała wargi, układała je w bardzo seksowny, prowokacyjny sposób...

Zbliżyliśmy nasze głowy i kiedy mówiłem jej do ucha, ona przesuwała delikatnie ustami po moim policzku. W końcu zatrzymała się przy moich wargach. Nie dotknęła ich. Czekała. Ja robiłem dokładnie to samo. Starałem się zachować zimną krew, choć czułem, jak bardzo mnie podnieciła.
"Nie całuj jej... jeszcze."
Ująłem jej głowę, wplatając we włosy swą dłoń. W końcu delikatnie spoczęła swymi ustami na moich. I się zaczęło, tak na dobre...
Jej ciało drżało. Nie wiem, czy to z żalu, który jeszcze nią targał, czy może jednak cały czas potrafiłem pocałunkiem ją rozgrzać...
Kiedy w końcu przestaliśmy, zobaczyłem absolutne zaskoczenie i zagubienie. Prawie wzięła wymach na mnie.
"Boże, jak ja chciałabym Cię teraz uderzyć."
"Szkoda, że nie jesteśmy razem. Wiesz, jak świetny byłby po takiej kłótni seks? Tak... Hate fuck..."
Uśmiechnęła się zdziwiona.

"Musimy ustalić, jak wyglądał dzień. Nasze spotkanie. On na pewno będzie chciał z Tobą pogadać, tym bardziej, że mnie pocałowałeś."
A mnie z ust nie schodził uśmiech. Ale to było coś więcej, niż grymas mięśni. To był stan ducha. Zobaczyłem, że mogę być oschły, a i tak ona mi uległa.
"Przedostatni, nie bądź taki pewny siebie! Pamiętaj, że to mógł być podstęp. Wykorzystała to, zabawiła się, a teraz będzie mogła mieć Cię w dupie, będąc przykładną dziewczyną swojego nowego chłopaka. Już raz tak było."

SMS-em dostałem opisany specjalnie na potrzeby 2 Trefl (tak teraz będę o nim pisał, nie chce mi się pełnej nazwy) przebieg dnia.
To ponoć ja mówiłem o tym, za czym tęsknię.
To ponoć ja mówiłem o tym, czego mi brakuje.
To ponoć ja pocałowałem ją, w domyśle pierwszy, po czym ona zaczęła krzyczeć na mnie.
Wcześniej opisywała, jak jest jej dobrze, ba!, wspaniale z 2 Trefl, jak go niesamowicie kocha i jak chcą zamieszkać razem. Dała mi też do zrozumienia, bez ociągania się, że jeśli nie mogę się powstrzymać, nie powinienem być jej przyjacielem.
Jakoś całe to miłe otoczenie, które nam towarzyszyło, prysło. Wydało się najwidoczniej nieistotne lub, co bardziej prawdopodobne, niewygodne dla niej.
(...) Stanęło na tym, ze dopisze powody do końca i zniknie...
Dziewczyno... ja, chcąc lub nie, już praktycznie zniknąłem... A Twoje zachowanie wcale nie daje mi powodów, bym został.
_________________________________________
♫ My Morning Jacket - Rocket Man
(Znów...)

2011-05-27

Jak to jest z tęsknotą?

Rozmawiałem z Niką o tęsknocie i zadałem jej bezpośrednie pytanie - jak to jest z Twoją tęsknotą? Jak ona wygląda?
Odpowiedziała.
Teraz już wiem i widzę wiele wspólnych cech.

Jeśli ja miałbym ją opisywać, pierwsza rzecz, jaka przychodzi mi do głowy, to niewola. Stan uwięzienia, bycia zakutym w kajdany, wrzuconym do izolatki i zapomnianym.
Czuję, że potrzebuję choćby Jej głosu i tęsknię do niego jak ów więzień tęskni za błękitem nieba. Bo tym właśnie ona jest. Ona jest świeżym powietrzem, którego łakną moje płuca. Ona jest światłem słońca w ciepły, majowy dzień i blaskiem księżyca oraz wszystkich gwiazd na indygowym niebie nocy.

Spoglądam na ściany celi. Widzę napis.

YOU AND ME AGAINST THE WORLD.

Ktoś wydrapał dwa wyrazy, skreślając je...
_________________________________________
♫ Poets of the Fall - The Ultimate Fling (The Impromptu Alternate Version)

2011-05-26

Nielubiana liczba?

Moje urodziny wypadły w środku tygodnia, więc nie miałem za dużo możliwości do organizacji jakiejkolwiek posiadówki dla najbliższych osób. Tak jednak się szczęśliwie złożyło, że tego samego dnia dziewczyna Białego miała zaliczenie w swojej szkole z materiału do magisterki. A jako, że uczy się w szkole artystycznej charakteryzacji, wszyscy, którzy pojechali niejako przydali się jej - doklejała sztuczne brwi, nakładała peruki i tak dalej. Po paru godzinach, głodni, spragnieni i wyczerpani, uwolniliśmy się w końcu od murów szkoły.

Stałem z włosami spiętymi i słuchawkami zawieszonymi na wysokości szyi. Wydobywał się z nich jakieś dźwięki, lecz w ogólnym hałasie, jaki panował na Patelni (czyli przed stacją Metro Centrum) nie mogłem zidentyfikować ani wykonawcy, ani tytułu. Co chwila rozglądałem się dookoła w poszukiwaniu dziewczyny, z którą się umówiłem. W sumie trochę się bałem, że może towarzystwo się jej nie spodoba czy też moje zachowanie będzie zbyt... no właśnie, jakie? Nachalne? Chamskie? Sam do końca nie wiedziałem. Jak się potem okazało, niepotrzebne były moje obawy - bawiła się świetnie, a moich znajomych oceniła bardzo bardzo pozytywnie.

Siedzieliśmy w pustym pokoju - ja, Brązowa i owa uprzejma dziewczyna, z którą dopiero niedawno przeszliśmy z "Pani/Pan" na "Ty". Zastanawialiśmy się gdzie podziewa się gospodyni, gdyż nie zamierzaliśmy zaczynać bez niej świętowania.
A tym czasem ona i wszyscy pozostali goście przygotowali mi tort z zakręconą świeczką. No dobrze, "tort" to określenie na wyrost - był to jogurt brzoskwiniowy o uroczej nazwie "Serduszko". Nie przypadkiem wybrali takie pożywienie. Było to nawiązanie do książki o seksie oralnym, o której niedawno opowiadałem...
"No i, zasadniczo, życzymy samych zdrowych cipek." wypaliła dziewczyna Białego. On sam uśmiechnął się serdecznie, a Brązowa robiła zdjęcia, jak zdmuchuję świeczkę. I teraz, jak pomyślę o tym, nie wypowiedziałem żadnego życzenia. Może dlatego, że byłem kompletnie zaskoczony, że przygotują taki miły gest. I pewnie dawniej życzyłbym sobie, bym mógł być z Dziewczyną tak długo, jak tylko będzie mi życie pozwalało kontynuować swoją egzystencję. Ale teraz, po sprawie, nawet nie pamiętam, jak gasła świeczka. Istotne było to, że byłem pośród ludzi, którzy są ze mną w tych ponurych czasach.

Upiliśmy się przyjemnie i co jakiś czas naprzemiennie dotykaliśmy się, siedząc na kanapie. W końcu, między kolejnymi kieliszkami wódki, wziąłem ją i butelkę wina, na krótki spacer po Warszawie. Przechodziliśmy między samochodami i ludźmi, śmiejąc się bez powodu, mijając patrol straży miejskiej i chłonąc chłodne powietrze, które podawał nam wiatr.

Gdy leżałem obok niej, czułem uderzające fale ciepła bijące z jej ciała. Chwilę potem byłem w innym pokoju, innym mieście, innym czasie, przy innej dziewczynie. Tej mojej wymarzonej.
Ale nagle ta wizja się urwała. Bo i po co miałem wracać do tamtego czasu? Miałem przed sobą realną dziewczynę. Dotknąłem więc ją, a ona tylko zamruczała. Potem, w środku nocy, odwróciła się do mnie i przytuliła. Tego mi brakowało.
"Ojej, ale Ci bije serce."
"Nie, to niemożliwe..." roześmiałem się cicho.
"Ale serio, wali Ci mocno."
W odpowiedzi uśmiechnąłem się tylko i znów położyłem głowę obok jej, na poduszce.

Ostatni, słyszysz mnie? Gdzie tym razem zawędruję?
_________________________________________
♫ Queen - I Want To Break Free

2011-05-14

Plan działania?

Jakkolwiek dziwnie i głupio zabrzmi to, podjąłem bardzo delikatną, acz stanowczą decyzję. Daję Dziewczynie sto dni (plus minus siedemdziesiąt dwie godziny) na to, by zobaczyła, czy chce żyć tak, jak do tej pory, czy jednak jest zdecydowana wrócić do mnie.
Będę pisał jej, tak jak do tej pory, każdego ranka jeden powód, dlaczego ją lubię... czy wręcz kocham. Minęło już dwadzieścia pięć dni. Nie widzę znacznej poprawy - a wręcz dochodzą mnie różne wieści, że jest na mnie zła i nie chce mnie znać...
Jeśli przez te sto dni nic się nie zmieni, wiem, jaką jej piosenkę zadedykuję. Zapewne i tutaj się pojawi.

Patrzę na ten obrazek...
"Tylko trochę, tylko określony i ograniczony czas. Tak sobie mówię..."
"Siedemset pokoleń motyli."
 Tak jest. Równa liczba, skoro jestem takim pedantem.
_________________________________________
♫ Celldweller - Louder Than Words (Sad Mix by Paul Udarov)

2011-05-08

[brak tytułu]

Kurwa...
Zobaczyłem dziś wrzucone zdjęcia Dziewczyny i Dwójki Trefl. Całują się, tulą, słodko, słodziej...
...
KURWA MAĆ.
Najpierw poczułem szarpnięcie mięśnia sercowego i po głowie krążyła mi myśl, że może to to, że to zawał w wieku młodym, który niszczy kompletnie owy mięsień. Że nie da się mnie odratować, bo siedzę sam w domu, zasłabnę i będzie po sprawie.
Ale nie, Przedostatni jeszcze żyje.

Parę dni temu dostałem od niej SMS-a.
mam ogromną ochotę na minetkę w Twoim wykonaniu...
Przyjemne myśli zaczęły krążyć w głowie, a uwieńczeniem ich był cudny dźwięk Jej przyspieszonego oddechu.

Parę dni po tym SMS-ie, przychodzi mi do głowy cytat z bardzo ekspresyjnej sceny - takiej, która zasługuje na miano katharsis. Mowa o słynnym "FU Montage" z 25. godziny.
"Let an earthquake crumble it, let the fires rage, let it burn to fucking ash and then let the waters rise and submerge this whole rat-infested place."
Tak się właśnie czuję. Mam ochotę wywołać koniec świata, sprowadzić na wszystko i wszystkich potępienie, cierpienie i śmierć. Wiem, że nic z tego jednak nie będzie, a jedyna anihilacja wydarzy się wewnątrz mnie. Tak było dawniej, więc i teraz tak będzie...
_________________________________________
♫ cokolwiek głośnego

2011-05-05

Koszmarna rzeczywistość?

 
Obudziłem się. Odwróciłem głowę i przez chwilę patrzyłem się na Nią. W końcu pocałowałem ją, wdychając jej zapach. Z uśmiechem podniosłem się z łóżka i poprawiając po sobie pościel, powędrowałem do kuchni.
Przechodząc po płytkach, nie czułem zimna, ani tego specyficznego zapachu kuchni. To wydawało mi się dziwne, ale w sumie nie zwróciłem na to wtedy uwagi.
Przydreptałem, drapiąc się po głowie, do czajnika i zacząłem zaparzać kawę dla Niej. Tak, jak lubi - półtorej łyżeczki, półtorej łyżeczki, wypełniając do 70% objętości kubka wodą, następnie do 90% dopełniając mlekiem odtłuszczonym.
Spojrzałem się przez okno. Wszystko było takie wyraźne, jaskrawe, jasne. A z kawy nie unosiła się para...
Nagle przez głowę przebiegła mi myśl, że coś złego się stało, że Ona jest w niebezpieczeństwie.
Obudziłem się, patrząc na wypłowiały kolor ścian. Wszystko dookoła było przygaszone, choć wstające słońce padało bezpośrednio przez okno. Czułem się oszukany - przez swoje serce i rozum. Szukałem zapachu Jej, ale nigdzie go nie było.

Parę dni później spotkaliśmy się. Zostałem u Niej. Spędzaliśmy najnormalniej w świecie czas, krzątając się dookoła z przyziemnymi sprawami. Tak minął czas do wieczora, kiedy to zebraliśmy się całą rodzinką. Każdy się uśmiechał, był dla siebie niezwykle miły. I w pewnym momencie ktoś z domowników powiedział "jak to trudno jest znaleźć taką miłość". Uderzyło mnie to, bo czułem się zawstydzony. Spojrzałem się z niepokojem na Nią. Ona opuściła lekko zmieszana głowę i powiedziała "nieprawda".
Wybudziłem się bardzo dynamicznie, prawie tak, jak na filmach. Usiadłem w mroku pokoju, który nawet nie należał do mnie, śpiąc w nieswoim łóżku. Czułem ból w piersi i nie mogłem sobie z nim poradzić.
_________________________________________
♫ My Morning Jacket - Rocket Man