Ostatnio popularnymi wpisami są...

2010-03-24

Świat krawaciarzy?

Spotkaliśmy się wczoraj na chwilę. Czekałem, aż jej znajoma pójdzie i chociaż spóźniłem się do fryzjerki, która była opłacona, nie żałuję tego. Mogłem być przy niej, znów spojrzeć w oczy i cicho powiedzieć, że ją kocham. Ręce mi drżały, jakbym był jakimś dzieciakiem z podstawówki, ale niejako podobało mi się to uczucie.

Dziś odbyłem rozmowę o pracę. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zacznę pracę od razu po świętach wielkanocnych. Oby Opatrzność dała mi szansę się wykazać i zarobić trochę kasy.
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
♫ The Cure - Lovesong

gra_pozorow.jpg?

Wchodzę na portal społecznościowy. Jej zdjęcia z imprez. Paręnaście minut później kolejna dawka uśmiechniętych twarzy, wygłupów, szaleństw na parkiecie.
Nie skłamię, jeśli powiem, że codziennie widzę takie dawki podawane dla ludzi przez nią. I tylko zastanawiam się - jak bardzo musi być smutna i zdesperowana, żeby w coś takiego się bawić?
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
♫ Pink - Funhouse

2010-03-23

Skóra i kości?

Targają mną obawy odnośnie cielesności.
Brzmi to idiotycznie?
Po części jest to związane z moimi przypadłościami skóry. Wstydzę się swojej choroby. Ale to jeszcze nic...
Po części jest to związane z typowymi dla mężczyzn strachem przed niezdolnością do wykazania się. Mam być przecież sprawny 24/7, rżnąć/pieścić trzy godziny non-stop, recytować przy tym wiersze i gotować przepyszną kolację, żeby można było się posilić "po". Ale to też jeszcze nic.
Po części jest to związane z faktem, że jestem facetem. Co w tym złego? Kiedy do władzy dochodzi penis, rozum ustaje i nie myśli się o rozważaniach filozoficznych, albo o tym, czy uczucia są z natury krystalicznie czyste. Nie oznacza to, że nie obchodzi mnie to wcale. Wręcz przeciwnie, zawsze jestem skory do rozmów...
Kobiety tego nie zrozumieją, bo dla nich wszystko jest złożone.
Faceci też tego nie zrozumieją, bo najczęściej mają to w dupie.
No i weź tu człowieku bądź sobą...
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
♫ Celldweller - Eon

2010-03-22

Na czym to ja...?

Cholera jasna! Zbierałem się do pisania tak długo, że w końcu połowę rzeczy, która zdawała mi się istotna zagubiła się (prawdopodobnie bezpowrotnie) w odmętach pamięci.
Cholera!

... bo kiedy jestem z nią, kiedy dotykam jej ciała, błądzę po piersiach i podbrzuszu, czuję mimowolne drżenie. Na szczęście zazwyczaj udaje mi się je opanować...

NOTE TO SELF: OGARNIJ SIĘ! Przecież wiem, że takie bycie mało aktywnym może ją wprowadzić w błędne mniemanie o nas. Tym bardziej, że chcę być obok niej i uwielbiam nasze rozmowy.

... i czasami jednak czuję pewną niemoc, której nie potrafię przezwyciężyć i która rzutuje dosłownie na wszystko. Nawet, jeśli chciałbym coś zrobić, boję się, że i tak wszystko spieprzę...

Ostatni, słyszysz mnie? Jak mogę ją przezwyciężyć ostatecznie? I czy to jest możliwe? Czy raczej jestem skazany na wieczną walkę wewnątrz siebie?

Nie wiem już, co napisać...
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
♫ N/A

2010-03-18

Żołnierz fortuny?

Czasami, kiedy jestem zmęczony i spragniony, tak po ludzku, chcę usiąść i po prostu spróbować zimnego piwa. Dlatego wybrałem się do sklepu i kupiłem jedną, symboliczną butelkę. Wtedy to podszedł do mnie nieświeży on. Wiedziałem, czego zazwyczaj chcą ludzie jego pokroju. Parę drobnych lub papierosa. Akurat tych rzeczy praktycznie nigdy nie mam przy sobie, więc zbywam ich wzruszeniem ramion. Co ciekawe, zauważyłem, że coraz to inne sposoby i gadki stosują, aby przekonać "kierowników" i "panów kolegów" o przekazanie paru miedziaków.
Ten nie chciał. Znaczy się - jasne, chciał. Przecież planował się narąbać do końca dnia, a stan gotówki mu na razie na to nie pozwalał. Zrezygnowany, powiedział, że nie chodzi mu o kasę, tylko, żeby ktoś wysłuchał jego historii. Sprzedawczyni nie wiedziała, co powiedzieć, ale widziałem, że wzrokiem przepraszała za niego. Schowałem piwo do kieszeni i przyjąłem propozycję, by wysłuchać go przed sklepem. Kasjerka tylko zamknęła kasę fiskalną i ukratkiem przyglądała się dwóm przygarbionym postaciom.
Usiedliśmy na pięć minut. Wstałem po pół godziny.
Podobno służył w Legii Cudzoziemskiej. Miał żonę, którą chyba kochał. Miał przyjaciela, który, jak on, był bardzo dobrze wyszkolony. Wrócił z jakiegoś państewka w pudle, bo ponoć robił dla mafii. Matka sporo zapłaciła za jego zwłoki.
Nie wiem, ile z tego, co powiedział, jest prawdą. Patrzyłem na twarz, pooraną i zakrytą parodniowym zarostem. I jego ciemnobłękitne oczy... Kiedy pokazał mi dowód osobisty, nie mogłem uwierzyć, że to ten sam człowiek. Tam - uczesany, w okularach, zadbany. Tu - śmieć, któremu w sumie nie powinno się poświęcać czasu.
"Idź, wiem, że się spieszysz." powiedział. Po chwili jakby sobie coś przypomniał i wyciągnął rękę. "Masz kobietę?" Potwierdziłem. Lekki uśmiech pojawił się mi na twarzy. Uścisnąłem dłoń i poczułem jego siłę. "A masz dzieci?" "Jeszcze nie." "Małżeństwo?" Pomyślałem, że to nie jest przecież jakieś przesłuchanie, ale odpowiadałem, tym bardziej, że cały czas trzymał mnie za rękę. "Jeszcze nie. Ale coraz bardziej o tym myślę."
Szczerość wobec osób, których nie znamy...
"Mówiłem, że dałbym sobie odciąć rękę, gdybym musiał, dla niej... bo kocham ją..." Oczy spokojnego odcienia niebieskiego zatrzymały się na mojej twarzy.
"... ale teraz nie żegnałbym się z tobą..."
Może to przez te jego historie, w których śmierć była nierozłącznym elementem, ale w tym momencie, oprócz zrozumienia jego smutnej sytuacji, przyszła chęć, bo go własnoręcznie, gołymi rękoma, zatłuc. Nikt, powtarzam, nikt nie będzie tworzył żadnych insynuacji pod adresem Dziewczyny!
Odchodząc, ani razu nie spojrzałem się za siebie. Niech zdycha, pijąc swoje bełty wiśniowe. Mam jednak nadzieję, że zobaczy, przed śmiercią, że mógł inaczej żyć i zatęskni za tym, co stracił. Że chociaż raz w życiu poczuje autentyczny strach.
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
♫ Celldweller - The Best It's Gonna Get

2010-03-15

Misz-masz personalno-emocjonalny?

"Myślę, że moglibyśmy kiedyś zaszyć się w łóżku i nie wychodzić z niego przez cały dzień."
"Jestem absolutnie za!"
"I tak leżeć w pidżamach..."
"Lub bez."
"A to nie lubisz pidżam?"
Powiedzmy... ;)

Stałem na przystanku. Pomyślałem, że napiszę do niej. Albo nie - zadzwonię, będzie szybciej. Dwa razy połączenie zostało odrzucone. Potem napisała mi, że jest w Paryżu. Kurwa, no akurat teraz, jak miałem ochotę się spotkać, bo nie miałem zamiaru wrócić do domu, bo nie chciałem słuchać strumienia narzekań, musiała wybyć z Otwocka, a tym bardziej Polski? "Pieprzyć to!" pomyślałem i skierowałem się do baru. No bo normalni ludzie chodzą czasami do pubów, żeby na przykład coś świętować, prawda? A miałem za co wypić.
Kupiłem zieloną herbatę i whisky. Praktycznie standardowy zestaw. Nie lubię jednak pić przy barze, kompletnie sam otoczony ludźmi gadającymi, śmiejącymi się, całującymi i palącymi.


"Ej, jestem."
"teraz to juz niewazne"
"No a o co chodziło?"
"o te szopke co odstawiles w niedzile przed moja mama"
"The what?!"

Dowiedziałem się, że tego dnia, którego byłem z Dziewczyną w kinie, spotkałem się z matką mojej byłej i źle się zachowywałem. Aż do tamtego wieczora nie wiedziałem, że posiadam dar bilokacji. Fajnie.

Śnieg nieśmiało zaczął prószyć z nieba. Na początku pojedyncze płatki, powoli przełamując niepewność i szykując miejsce dla pozostałych, spadały, topiąc się na brudnej ziemi. Z czasem jednak rozpętała się na dobre zawierucha i coraz to większa ilość białego puchu przyozdabiała świat. Zerwał się wiatr. To chyba najlepsza rzecz, jaka może się przydarzyć podczas zimy. Nie potrafię wytłumaczyć tego, co wtedy czuję, ale to wszystko jest takie... podniosłe? Chyba tak.
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
♫ Gwen Stefani & Akon - The Sweet Escape
Chwilka, czy ja słucham popu? Łał, to dla mnie duża zmiana...

2010-03-10

Fragmentaryczność pamięci?

Spędziłem z nią zwyczajny dzień. To było takie ekscytujące, że musimy to powtórzyć jeszcze raz.

Wczoraj, leżąc w łóżku i starając się wykurować z wirusowego zapalenia dróg oddechowych (tak przynajmniej zapamiętałem tę nazwę), spojrzała się na mnie i mówiąc bardzo cicho, sprawiła, że świat zadrżał. Oto właśnie fundamenty związku zostały wzmocnione, choć tak naprawdę mogłem się domyślać tego, że kiedyś to powie. I pomimo tej bezczelnej pewności siebie, ona sprawiła, że nagle wszystko jakby zaczęk działać tak, jak powinno.
"Kocham Cię."

I przestała być bezimienna. Bo choć imię ma przepiękne, to od dziś będzie po prostu Dziewczyną.
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
♫ Muchy - Miasto doznań

2010-03-05

Co za wieczór, co za noc?

Stało się. Dostałem dowód uczucia, choć w sumie o niego nie prosiłem. I dzisiejszej nocy go skonsumowałem. Słodkie chwile jakby przeciągały się w nieskończoność, kiedy to raz po raz próbowałem jej dar, liżąc i gryząc go.
Pomyślałem, żeby uwiecznić te chwile, ale przed samym rozebraniem pomyślałem, że byłoby to zbyt wulgarne i obnażające. Zrobiłem więc tylko jedno zdjęcie, zanim doszło do zbliżenia.
Chcesz zobaczyć? Proszę, kliknij tutaj.
;)
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
♫ Barry White - Can't Get Enough Of Your Love Baby

2010-03-03

Czterodniowy lag?

Dzisiaj:
"O, dopiero teraz zobaczylam smsa od Ciebie z niedzieli... ;P
Probowalam sie uczyc, ale ciezko bylo bo myslami bylam gdzie indziej. :>"
Na co odpowiedziałem najzwyczajniej w świecie:
"Refleks mistrzyni szachowej. :P A gdzie to byłaś myślami? ;)"
W odpowiedzi otrzymałem:
"No wiem wlasnie... :P Ale egzamin zaliczony, wlasnie byly wyniki. :]
A gdzie myslami bylam i jestem nadal to Ci na razie nie powiem... ;>"
Jak na moje oko wygląda, jakby chciała sprawdzić, czy jestem zazdrosny. Zabawne, czyż nie?
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
♫ The Prodigy - Thunder

2010-03-02

Licencjonowany ekspert smutku? / Ekwilibrium

"widzę różnicę w naszych zachowaniach. On wszystko przezywa bardzo spokojnie, milcząco, cicho. dojrzale i z dystansem. a ja..? ja zachowuję się przy Nim jak dzieciak."
Ostatni, czy wiesz o tym, że czuję, jakbym składał się z dwóch różnych osób? Ale spokojnie, myślę, że nie jest to żadna choroba psychiczna. Po prostu w pewnych sytuacjach nie pozwalam sobie na pewne zachowanie i wszystko to, co nie ma ujścia, kumuluje się tworząc odrębną postać, z własnym charakterem, sympatiami i antypatiami i zachciankami.
Od młodości czułem, że to, w jaki sposób widzę świat, jest trochę poważniejsze, niż u innych osób. Może dlatego, że potrafiłem przeżywać nawet najmniejsze rzeczy bardzo dogłębnie? Trochę to mi się zdawało dziewczęce, ale nic tak naprawdę nie mogłem zrobić. Rosłem więc wrażliwy, nieśmiały, często bez wiary we własne możliwości. Teraz może nawet bym podpadał pod styl myślenia emo, ale wtedy nie było takich cudaków. A nawet, jeśli by byli, na nic by się zdali, gdyż już od początku gimnazjum (okolice 2000 roku) ceniłem sobie samotność.
Ale potem... coś się we mnie złamało. Nie wiem już kiedy, nie wiem też co spowodowało tę zmianę... Ale wraz z upływem lat, widziałem, że obok mojej stoickiej natury, rośnie w siłę coś, co jest przeciwieństwem spokoju i ładu. I od tamtej pory cenię sobie na równi dwa stany - równowagi i chaosu. Czuję, że wewnątrz mnie zrównoważyła i zjednoczyła się natura dobroduszności i cynicznej bezpośredniości. Potrafiłem przez to zauważyć piękno, zawarte w smutku, jak i głupotę tkwiącą w idiotycznej radości.
A może ja już jestem tak spaczony, że nie potrafię rozróżnić stanu radosnego uniesienia i dołującego przygnębienia?

Ona myśli, że jestem zadowolony, będąc takim, jakim jestem. Jeszcze jej nie powiedziałem, że będąc młodszym nie zrobiłem tylu rzeczy, których chciałbym zrobić, a nie było mi dane. Tak naprawdę ta postawa spokoju była niejako narzucona przez otoczenie, a ja w miarę dobrze się w tym wszystkim poczułem...
Kiedy ona skacze, śmieje się, nuci i tryska radością, czuję, jak pęka mój pancerz. Ten, z którego byłem tak bardzo zadowolony, teraz mnie uwiera. Tak, jak mój system immunologiczny - nie przepuszczał niczego. Dzięki temu nigdy nie chorowałem... chorując mimo wszystko. Teraz chcę być bardziej żywiołowy, chcę dawać upust swoim radościom, pasji, sile witalnej, która pulsuje we mnie i zbiera się do eksplozji przy każdym skurczu i rozkurczu serca, każdym dotknięciu ludzkim.
Widzę, jak ta zaraza obojętności mi przechodzi. Czuję, jak przekleństwo, które krążyło w moim krwiobiegu, to przekleństwo odrzucania nadziei i radości, w końcu wychodzi ze mnie. Wprost w próżnię pustego Wszechświata, skazane na rozproszenie się w nicości.

Wiem, że smutek i samotność nie powinny być częstymi gośćmi w życiu człowieka. Jako buntownik uważam jednak inaczej i mam odwagę oraz siłę powiedzieć to wprost.

[Ta notka miała być o połowę krótsza i powinna posiadać tylko jeden tytuł - ten drugi - ale stwierdziłem, że utworzę fuzję obu wpisów, jako, że traktowały mniej więcej o tym samym. Wiem też, że w sumie nie wyczerpałem tematu...]
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
♫ Terence Blanchard - "25th Hour" Open Title