Ostatnio popularnymi wpisami są...

2011-10-12

Ciąg krótkich chwil?


Friends with benefits.
Jest to, zdaniem Wikipedii, jednocześnie fizyczna i emocjonalna relacja między dwojgiem ludzi, których łączą kontakty seksualne. Różni się to od tradycyjnego związku kwestią zaangażowania i przywiązania. Celem żadnego z partnerów nie jest stworzenie pełnej miłosnej relacji - FWB to coś pomiędzy przygodą na jedną noc, a trwałym związkiem.
Najbliższymi określeniami, choć brzmiącymi dosyć sztywno, są: "przyjaciel od seksu" czy "przyjaciel z bonusem".
Zaproponowała mi taki układ. Jeśli brakowało jej seksu ze mną, to mogę chyba przybić sobie "piątkę". Co więcej, mnie brakowało jej ciała. Tylko ona potrafiła mnie tak nakręcić, tylko jej chciałem szeptać do ucha pieszczotliwe słowa i syczeć pogardliwe przekleństwa. No ale...
Seks bez zobowiązań wydaje się być wymarzonym układem. Jednocześnie zachowuje się pełną niezależność, a nie odczuwa się samotności. Nie ma potrzeby szukać przygodnych kontaktów, bo wszystkie potrzeby seksualne są na bieżąco zaspokajane. Jednak, gdzie kończy się granica bycia przyjacielem, a zaczyna bycia partnerem? Zawsze istnieje ryzyko, że można ją przekroczyć...
No właśnie. Wiem, że z uczuciami, które wiążę, niełatwo będzie mi zachować neutralny stan. Co zabawne, nie lubię nawet myśleć o nas jako o fwb. Tak naprawdę to szukam nazwy, choć na logikę, mam ją pod nosem. Niemniej uważam, że nie jesteśmy nie jestem nastawiony tylko i wyłącznie na seks i miłe spędzanie czasu. Gdzieś tam głęboko tli się żar, który rozpala nadzieję, że może w przyszłości, może uda się nam zejść. Dodamy do stanu obecnego uczucia, których tak bardzo mi brakuje, i wszystko będzie dobrze...

"Zacznij to nazywać inaczej, bo fwb czy tym bardziej fuckbuddies to Wy na pewno nie jesteście."

Nazwy brak. Przy okazji, jestem ciekaw, czy ona podchodzi do tego tylko i wyłącznie na zasadzie rozładowania napięcia. Jeśli tak, to droga do Jej serca może być trudniejsza, niż trudna.
Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Oby tylko było warto.
_________________________________________
♫ Myslovitz - Skaza

2011-10-07

Na krótką chwilę?


"Być twardym w bólu. Nie życzyć sobie tego, co niemożliwe lub bezwartościowe; być zadowolonym z dnia takiego, jaki jest. We wszystkim szukać dobra i cieszyć się naturą i ludźmi takimi, jacy są. Pocieszyć się po tysiącach gorzkich chwil tą jedną, która jest piękna, a sercem i umiejętnościami dawać to, co najlepsze, nawet wtedy, gdy nie ma za to podziękowania."
- Wilhelm II

Siedziała na kanapie obok. Miała na sobie wyrazisty makijaż, bardzo seksowną bluzkę i pachnęła tak, jak lubię. Wiedziałem, że przyszykowała się tak dla kogoś, z kim umówiła się na popołudnie.
Szkoda mi było, że przyjechała z opóźnieniem, ale skoro różne rzeczy po drodze tak niefortunnie się złożyły, nie było innego wyjścia, tylko cieszyć się, że pojawiła się, choćby na godzinę.

"Pocieszyć się po tysiącach gorzkich chwil tą jedną, która jest piękna..."
W jednym momencie szarobure myśli o tym, że nie wiem, jak powinienem spędzić z nią ten czas prysnęły. Pożądałem jej, chciałem poczuć jej ciepło - ramion, ust, piersi, ud.
Rozebrałem ją i kochaliśmy się.
Trwało to tyle, że kiedy skończyliśmy, musiała iść od razu na pociąg, na który w sumie o tak nie zdążyła. Czekaliśmy więc na autobus. Stałem nad nią i miałem wrażenie, że prędzej mógłbym policzyć wahania temperatury co do minuty korzystając tylko z bodźców, jakie rejestruje moja skóra, niż określić, co czułem do niej i odnośnie tego, co się tego dnia wydarzyło.

A może nie na tym polega życie? Może nie powinienem się cały czas zastanawiać i analizować? W końcu czułem się dobrze, kiedy miałem świadomość, że ulżyliśmy sobie nawzajem.
Tylko to dziwne uczucie pustki, kiedy odjechała, nie pozwalało mi wrócić szybko do domu.

A co między nami zaszło? O tym napiszę innym razem...
_________________________________________
♫ Neko Case - I Wish I Was the Moon

2011-10-03

Ostatni pociąg donikąd?


Byliśmy w szkole, w szatni, na najniższym poziomie, poniżej parteru. Jedynym źródłem światła były jarzeniówki. Nie wiem, co tam robiliśmy, ale wiem, że z jakiegoś powodu zamieniliśmy się jednym butem, czy raczej kapciem. Takim strasznie puchatym, pluszowym. Wyglądały, jakbyśmy przed chwilą byli w mieszkaniu i odeszli od oglądania telewizji i jedzenia ciastek.
Nagle spojrzała się na mnie i powiedziała, że musimy o sobie zapomnieć. Rozchodzimy się w dwie różne strony i mamy sobie nie przeszkadzać. Chciałem zaprotestować, ale ona nie dawała za wygraną. Zrezygnowany zbierałem się w swoją stronę. Pomyślałem, że na pamiątkę zabiorę jej kapcie, na co ona zareagowała ostro - mieliśmy absolutnie wyrzucić się z własnych pamięci i wspomnień, pamiątki były więc zabronione.

Siedziałem w pociągu. Sam go wybrałem. Nie obchodziło mnie, gdzie dojedzie, ważne było tylko to, że na pokładzie była bomba o naprawdę dużej sile rażenia. Jechałem więc po krętej drodze, wokół wzgórz i zielonych łąk. Nagle zrozumiałem, że widzę pociąg z góry. Zbliżał się do jakiegoś zamku, zjeżdżając coraz niżej i niżej. Potem musiało dojść do eksplozji, bo nie pamiętam nic...

Obudziłem się i wstałem. Siedziałem na łóżku, a po prawej stronie świeciła się latarnia. Była godzina piąta pięćdziesiąt. Tok myśli utknął na duszącym smutku, jaki czułem po zakazie, jaki mi dała Młodoruda we śnie. Absolutnie żadnych pamiątek...
O godzinie piątej pięćdziesiąt trzy zgasła latarnia. Siedziałem w mroku. Na niebie, tylko w mikroskopijnym stopniu rozświetlonym przez promienie słońca, widać było gdzieniegdzie gwiazdy.
_________________________________________
♫ Ólafur Arnalds - Fyrsta

2011-08-14

Taka deszczowa noc?


Zdarzyło się to ponad tydzień temu. Zaczęło się niewinnie, od... latarki.

Stałem pod blokiem i czekałem, aż dziewczyna, która do mnie pisała, otworzy mi drzwi. Jakaś starsza kobieta przechodziła obok i spojrzała się ukradkiem na mnie. Ja stałem odwrócony plecami do drzwi i beznamiętnym wzrokiem patrzyłem przed siebie. Co chwila, na skrzyżowaniu, skręcał samochód, raz na jakiś czas mknął autobus. Ludzie na ulicy ubrani raczej lekko, wszak pogoda była nawet przyjemna.
Normalny dzień jak co dzień.

"Wejdziesz?"
"Sam nie wiem. Jeśli masz czas..."
"Jasne. A Ty... masz?"
"Tak." Zawahałem się. "I chętnie napiję się herbaty."
Uśmiechnęła się.

Spędziliśmy około dwóch, trzech godzin u niej, rozmawiając na najróżniejsze tematy i pomimo początkowej nieśmiałości, wszystko szło gładko. Miałem się zbierać do domu, kiedy zaproponowała, byśmy poszli świętować jej zaliczenia na studiach. Obraliśmy kurs na sklep dobowy i kupiliśmy wino. A może dwa? Już nie pamiętam.

Po drodze zepsuła się pogoda, na szczęście miałem przy sobie parasol. Wędrowaliśmy więc pod rękę i piliśmy z butelki półsłodkie czerwone wino. Gdy zrobiliśmy połowę drogi naszego spaceru, wyrzuciłem pustą butelkę i wzięliśmy się za ręce. Tak przeszliśmy całkiem spory odcinek drogi, przekomarzając się.Co jakiś czas dotykałem mocniej jej dłoni, nadgarstku, łapałem w pasie i przyciągałem do siebie.

"Mam ochotę na jeszcze jedno..."
"Ja też..."
Patrzeliśmy na siebie, ale nasze oczy były lekko zamglone, a w powietrzu unosił się zapach wina.
"To co, zrobimy to?"
"Tak."
Udaliśmy się więc po kolejną butelkę.

Siedzieliśmy na schodach pod sklepem z akcesoriami dla dzieci. Za szybą widać było wózki, łóżeczka, chodziki - tego typu rzeczy.
Zaczęliśmy rozmowę. Co prawda wcześniej też rozmawialiśmy, ale było to raczej uprzejme pytanie o pierdoły, niż konkretna rozmowa. A ta właśnie się zaczęła. Widać musiały nastać odpowiednie warunki: grubo po pierwszej w nocy, ściany deszczu, wino w dużej ilości w żołądku, sukcesywnie dostające się do krwiobiegu i...

"Kochasz ja?"
Wlepiłem wzrok w kałużę i liczyłem krople, byle tylko wyprzeć z umysłu to pytanie. Odwróciłem się do niej i po chwili pocałowałem. Zacząłem głaskać ją z tyłu głowy...
... tak, jak robiłem to Młodorudej...
"Skup się na tym, co dzieje się teraz!"
... a jej dolną wargę przygryzałem lekko...
... tak, jak robiłe...
"Przestań natychmiast!"
Umysł karcił mnie coraz mocniej. Skupiłem się więc na pieszczeniu mojej towarzyszki nocy. A trwało to trochę i obojgu nam się to podobało.

Pożegnaliśmy się po trzeciej. Wracałem do swojego starego mieszkania przemoknięty, zmarznięty, skacowany. Zapowiadał się ciężki dzień.
_________________________________________
♫ Jami Sieber - Tell it by Heart

[brak tytułu]

Zdjęcie zrobione dawno; Rzeczpospolita.


Rodzimy się sami i umieramy sami. Jest to wpisane w nasze życie. To, co się liczy, to to, jak tę samotność wykorzystamy i komu ją podarujemy.
_________________________________________
♫ Rafael Anton Irisarri - Lit A Dawn

2011-08-11

Sierpniowe noce?

Siedzę właśnie w absolutnie pustym, nie licząc mnie, domu. Jest cicho. Nie słyszę tego, co dzieje się za oknem, bo wszystkie są pozamykane. Nie chcę, by komary dostały się do środka i przeszkadzały w śnie.
Sen... No właśnie. Od paru dni cierpię na raczej paskudny wariant bezsenności. Nie mogę zasnąć w nocy, a w dzień czuję się jakby znieczulony, bez władzy absolutnej nad moim ciałem.

Ostatnio czytałem Szekspira. Mam mały zbiór cytatów dotyczących miłości. Wiem, że to oklepane i wręcz żałosne, ale mnie tam się to podoba.

Siedzę w ciemności i trzymam się za skulone nogi. Jest cicho, cały czas, bez zmian. Oczy mnie bolą od wpatrywania się w wyświetlacz komórki.
Pierwsza dwanaście.
Pierwsza czterdzieści osiem.
Druga zero dwa. Mimowolnie się uśmiecham
Trzecia zero dwa. Głowa mnie boli.
Czwarta trzydzieści dziewięć. To oznacza, że pewnie trochę przysnąłem.
Piąta zero jeden. Nieśmiało rozjaśnia się niebo.
Piąta czterdzieści.
Jeszcze jakiś nieokreślony czas mija, po czym w końcu zasypiam.
Nie mam moich "pigułek szczęścia", tych na uspokojenie i dobry sen. Noszę się z zamiarem kupienia najmocniejszych prochów bez recepty.
_________________________________________
♫ My Brightest Diamond - Something Of An End

2011-07-10

Chrzest domowy?

"Od teraz będziemy mieszkać razem. Co ciężkie, wiem, szczególnie na początku. Ale myślę, że powinniśmy się do siebie przyzwyczaić.
Na początek sądzę, że powinniśmy się napić za nasze zdrowie. Nie pijesz? Dobrze, wyręczę Cię. I wiesz co? Wypiję za Twoją poprzednią właścicielkę. Znów. Ale przecież nie będziemy liczyć każdego toastu i robić szczegółowych statystyk, prawda? Nie wypada.
A wiesz, że ja poniekąd byłem taki, jak Ty? Tak, miałem swoją zmiennokształtną formę. I tamta forma miała nawet moje imię! I ta forma leżała w łóżku. Tak, żeby być przy tej, u której chciałem być.
Zastanawiałem się jakiej jesteś płci. Teoretycznie jesteś facetem, ale myślałem, by nadać Ci imię po moich przyjaciółkach. Bo wiem, że nie miałeś imienia wcześniej.
Albo wiem! Będę mówił do Ciebie "Ostatni"! W końcu nie będę rzucał moich pytań w pustą przestrzeń.
To co, zdrowie? Twoje i jej."

Z cyklu - rozmowy Przedostatniego z pluszowym misiem.
_________________________________________
♫ Statovarius - Neon Light Child

2011-07-05

Składowe defektu?

Spojrzałem w lustro i zapytałem siebie, co do cholery jest ze mną nie tak. Jakie są cechy, które sprawiają, że czuję się nieszczęśliwy.

Mam zbyt dobrą pamięć, szczególnie, jeśli chodzi o nieudane przedsięwzięcia. Wspomnienia potrafią przyjść nieoczekiwanie i powalić na kolana. Nie są bowiem zamglone obrazy - to również dźwięki, zapachy i niemalże odczucia cielesne. Dziś na przykład stanąłem w kuchni i otwierając lodówkę, poczułem nieokreślony zapach, który przywołał odczucie zimnych stóp. Wiedziałem, w której kuchni szczególnie czułem zimno. Za tym uczuciem pojawił się cały strumień momentów szczęśliwych i tych mniej fajnych. Trwa to zazwyczaj mniej, niż sekundę, ale czuję. jakbym odbył podróż daleką i wyczerpującą.

Często niepotrzebnie dążę do prawdy. Nie wiem, czym jest to spowodowane i dlaczego jestem tak zmotywowany, by dowiadywać się absolutnie wszystkiego. Może to niepewność, co ludzie o mnie myślą. Może chodzi o upewnienie się, że nikt nie szykuje się do zdradzenia mnie w jakikolwiek sposób. Może po prostu przejechałem się zbyt wiele razy na otaczających mnie ludziach? A przy okazji - oni na mnie.

Jeśli uda mi się znaleźć więcej tych parszywych cech, pewnie je wypiszę. Tymczasem idę do łóżka. Jestem zmęczony dzisiejszym dniem.
_________________________________________
♫ Bonobo feat. Andreya Triana - Stay The Same

2011-07-02

Krzyżowy ogień?

"Przedostatni... powinieneś zobaczyć tę fotkę... a raczej komentarze pod nią."

Patrzyłem z szeroko otwartymi oczyma na komentarze dotyczące podejścia 2 trefl względem Młodorudej i miałem pustkę w głowie. Nie wiedziałem, co mam myśleć. Z jednej strony czułem satysfakcję, że nie myliłem się co do tego, że ten koleś jest totalnym dupkiem. Po chwili nieobecności myślami, zorientowałem się, że uśmiecham się połową twarzy.
Ale to nie powinno tak wyglądać.
Skarciłem się po chwili i opanowała mnie złość. Wiedziałem, że 2 trefl jest głupim fiutem, ale nie miałem żadnych dowodów. Choćby jednej poszlaki...
O godzinie 20:49 komentarze jeszcze wisiały. O godzinie 23:53 już ich nie było. I chociaż nie były to najmocniejsze argumenty, których nie dało się podważyć, dałem upust swojej złości. Napisałem, coc myślę, o kimś takim jak 2 trefl.

PS. Parę godzin później dowiaduję się, że to ja zmyślam, jątrzę i tworzę problemy. Aha. No tak. Oczywiście. Dziękuję, dobranoc.
_________________________________________
♫ Fink - Honesty

2011-06-26

Niewinność przeminęła?

"Pora, byś odbyła drugą część Twojej kary."
W Złotych Tarasach pojawiliśmy się po piętnastej i od razu skierowaliśmy się do Multikina. Po krótkiej analizie wyświetlanych filmów wybraliśmy Hangover Part II (polski tytuł w swojej logiczności jest absolutnie nielogiczny, więc wolę oryginał).
Już na sali przekazałem mały upominek - puszkę Jacka Danielsa z colą. Błysk w jej oczach dał do zrozumienia, że bardzo się cieszyła. Jakiś czas potem zgasło światło, a wraz z tym przyszła pora na... rzucanie w ludzi popcornem.
Po filmie, będąc w dobrym humorze, udaliśmy się na piechotę na Podzamcze, gdzie miał się odbyć koncert wiankowy. Pokręciliśmy się, ale po pewnym czasie stwierdziliśmy, że pójdziemy brzegiem Wisły. Tak też uczyniliśmy. Chodząc po betonowych, żartowaliśmy sobie z obrządku puszczania wianków i zastanawialiśmy się, kiedy będzie orgia. ;)
Co mi się podobało tamtego dnia? To, że siedzieliśmy i gadaliśmy. Ale były też momenty milczenia - i wcale nie czułem niczego niezręcznego w nich. Wręcz przeciwnie - kiedy patrzyłem ja nią, śmiała się. Kiedy natomiast wybiegaliśmy wzrokiem gdzieś w przestrzeń, po prostu byliśmy obok siebie.
Pod koniec dnia czułem, że ją lubię. Że chcę, aby stała się moją przyjaciółką, na miejsce Młodorudej. I że w sumie tęsknię za rozmowami z nią, choćby nie wiem jak trywialne by były.
Muszę jej nadać nazwę. Jeszcze nie wiem, jaką, bo kolor czerwony jest już zajęty...
_________________________________________
♫ Ólafur Arnalds - Kjurrt

2011-06-25

Ciepło łóżka?


Leżałem na starym łóżku i wpatrywałem się w sufit. Kac progresywnie mijał z każdym uderzeniem serca. Te przestawały być eksplozjami ładunków wybuchowych, przeistaczając się w tak dobrze znane mi ciche pulsowanie.
Obok leżała ona. Przez większość czasu była owinięta w pościel, część jej pleców była jednak nieznacznie odkryta. Zainteresowałem się dziwnym śladem, który miała na karku. Delikatnie odkryłem ją i spojrzałem w osłupieniu.
O mój Boże...
Całe plecy były przecięte czerwonymi pręgami, sięgającymi od szyi po pośladki. Na tle jej bladej skóry robiły piorunujące wrażenie.
... ale ja tego nie pamiętam.

"I co, spałeś z nią?"
W odpowiedzi tylko zamamrotałem.
"Spałeś z nią?" - zapytała się głośniej.
"Oj tam, to nie ważne..."
"SPAŁEŚ Z NIĄ?!"
"TAK! Jezu..."
"Aha, OK. Ale czy...?"
"Jednorazowy wyskok." - uciąłem. "Przecież nie jestem głupi."
"To dobrze." - uśmiechnęła się. "To teraz pora na śniadanie."
_________________________________________
♫ Depeche Mode - Precious (Sasha's Spooky Mix)

2011-06-24

Pozytywny temat?

I need a drink, I need a drink to see through the smoke and the mirrors and the secrets and lies in this town.

"Masz ją zablokowaną?"
"Tak... Znaczy się - nie widzę, co ona wrzuca. Ale i tak wiesz, że nie potrafię nie patrzeć na jej profil - przynajmniej raz dziennie zaglądam. Że to głupie? Tak, jestem głupi."
Patrzę, jak ręce mi się trzęsą. To pewnie z zimna...

I need a smoke, who doesn't need a smoke these days, so I can make my day look pretty as she fucks me til' the sun goes down.

Dym unosi się i znika. Stoję w samych dżinsach i palę awaryjne papierosy. Przygotowane na chwile takie, jak ta.

"Widziałeś, co wrzuciła?"
"Tak, nasze piosenki."
"Myślisz, że ona robi to celowo?"
"Co? To, że najpierw daje je, a potem wrzuca zdjęcia? Nie wiem. Wierzę, że nie."

Została mi wiara w to i dziewięć sztuk tytoniowych strzałów w paczce.
_________________________________________
♫ Fink - Sorry I'm Late

2011-06-20

Motto miłości?

Bo widzisz, jeśli naprawdę kogoś kochasz, to nie zrezygnujesz z niego nigdy. Rozumiesz mnie? Nigdy. Choćby nie wiem co zrobił, gdzie był i z kim był. Zawsze wracasz, nieważne jakby Cię zranił. Czekasz i zastanawiasz się co teraz robi, gapisz się całymi dniami na telefon, oczekując że zadzwoni. Jeśli kogoś kochasz to o niego walczysz. Bezwarunkowo. O niego, o jego szczęście, o to żeby cieszył się każdym dniem, każdą chwilą. I nie poddajesz się - wiesz, że nie możesz się poddać, bo ta osoba jest wszystkim co masz na tym świecie, co cię tu trzyma. Jest czymś więcej niż tlen, jest sensem każdego twojego dnia, każdych twoich wzlotów i upadków. A gdy upadasz, podnosisz się tylko i wyłącznie dla niej. Tak, to właśnie jest miłość.
Jeśli wychowujesz się na wartościach, które są kultywowane w czasach obecnych, będziesz się z tego tekstu śmiał/-a. Jeśli jednak jesteś, nie daj Boże, kimś wrażliwszym, nie jesteś w lepszej sytuacji. Czymś takim jesteśmy karmieni prawie cały czas. Nie ma miejsca na jakiekolwiek podejście rozsądne. "Umieraj za miłość! Zrób wszystko, co w Twojej mocy, a na pewno miłość Ci to wynagrodzi!"
Co za głupoty...

... ale tęsknię i myślę o Niej, o tym co robi, jak żyje, jak się jej układa i tutaj jest ewidentnie moja słaba strona...
_________________________________________
♫ Fink - Make It Good (Radio Edit)

2011-06-19

Kolejny piątkowy wieczór?


Umówiłem się ze znajomą, by wyjść gdzieś w piątek wieczorem. Nie chciałem siedzieć w domu sam, szczególnie, gdy dzień wcześniej Młodoruda i 2 trefl zgotowali mi wyjątkowo niemiłe atrakcje. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że tam nie mam czego szukać - a już tym bardziej miłości.
Stałem na peronie i pochłaniałem chłód dżdżystego dnia. Ludzie niecierpliwie czekający na pociąg zgromadzili się pod zadaszeniem, więc byłem jedyną osobą, która stała w deszczu.
Ochrypły głos śpiewał kolejne słowa coveru "The Power of Love". Mógłbym przysiąc, że zamiast love było tam loath...
Po ponad godzinie czekania stwierdziłem, że to nie ma żadnego sensu. I wróciłbym grzecznie do domu, gdyby nie informacja, że znajomi spotykają się w pubie. Pomyślałem, że wpadnę na chwilę, może wypiję jedno piwo...

Obudziłem się koło blondynki. Zacząłem swój codzienny rytuał pobudki. Polega to na zadawaniu sobie pytań, czy pamiętam, co się działo przez ostatnie dwanaście godzin.
Piliśmy w barze? Pamiętałem.
Piliśmy więcej w barze? Pamiętałem.
Opuściliśmy bar, by pić jeszcze więcej? Pamiętałem.
Trafiliśmy do czyjegoś mieszkania? Pamiętałem.
Spałem z tą blondynką? Oj, pamiętałem.
"Cześć." powiedziała, przeciągając się.
"Hej." odpowiedziałem, przeciągając wzrokiem po naszych ubraniach, leżących w bezładzie po podłodze.
"Muszę się zbierać zaraz na pociąg."
No tak, miała gdzieś jechać dziś... Chyba coś z pracą. Ale pomyślałem, że nie mogę tak po prostu puścić nagiej kobiety z pustymi rękoma.
"Myślę, że masz jeszcze trochę czasu..."
"Na co?" zapytała, uśmiechając się.
Zamiast odpowiedzi, zacząłem ją całować. Po chwili gładziłem jej szyję, by zaraz złapać ją za włosy i skierować głowę poniżej pasa.

"To dopiero było party hard!" znajomy zadowolony z siebie wymamrotał, gdy odwiedziliśmy go w pokoju obok. Stwierdziliśmy, że musimy się spotykać częściej.

To było tydzień temu. W tym tygodniu sytuacja się praktycznie powtórzyła. Ale o tym innym razem.
_________________________________________
♫ Richard Cheese - Chop Suey!

2011-06-10

Fink - "All Cried Out"


You took your time
To come back
This time
The grass has grown under
Your feet
In your absence
I changed my mind
Someone else is sittin' in your seat

I know that I said
There'd be no one else
I know that I said
I'd be true
But baby I got a cupid arrow
Here's the short and narrow
I've nothing left to offer you

All cried out
A whole lot of loving
For a handful of nothing
All cried out
It's hard to give you something
When you're pushing me

So don't look surprised
There was no disguise
You knew where I stayed
From the start
So stop
Look around you
You're right back where I found you
Take back your cold and empty heart

All cried out
whole lot of loving
a handful of nothing
All cried out
It's hard to give you something
when you're pushin' me

You go your way
I'll go mine
I won't stay around here
Don't you waste my time

All cried out
All cried out
It's hard to give you something
When you're pushin' me

It's hard to give you something
When you're pushing' me



Piosenka, która miała się pojawić po stu dniach. Nadszedł jej czas.

2011-06-09

Iluzoryczna rozmowa?

"I jak jest?"
Czuję jego uśmiech i drwiące spojrzenie.
"Wiesz dobrze. Jesteś tu, przy mnie, cały czas."
"Wyzbyłeś się już złudzeń?"
"Tak. O ile dziś w nocy czułem coś do Młodorudej... a nawet napisałem jej, że chciałbym się z nią kochać, tak teraz... Dla mnie umarła."
"Po co założyłeś obrączkę?"
"To też wiesz. To są blizny, które dają o sobie znać. Doświadczenie to za mało, bo często przychodzi niepamięć. A wtedy jesteśmy obnażeni na ciosy. Ale jeśli będę spoglądać na nie, będę pamiętał. To trochę jak rozdrapywanie ran, żeby nie pozwolić sobie na kolejne."
"Odczuwam nutkę goryczy w twoim głosie..."
"Spieprzaj. Zawsze wytykałeś mi błędy i podkopywałeś wiarę w ludzi, w miłość."
"Przejechałeś się na nich czy na mnie?"
"Na nich. I za to cię NIENAWIDZĘ."
Uśmiech bardzo powoli rzednieje.
"Chcę tylko, byś był taki jak dawniej, gdy nie wierzyłeś w nic."
"A ja z wszystkich sił staram się, by nie być takim."
"Każdy Cię opuści, ale ja będę przy tobie."
"Pierdol się i po drodze zabierz swoją wierność."
"Powinieneś już wiedzieć, że wierność to głupota. To, po co jestem, to ostrzeżenie, byś przypadkiem nie próbował ZNÓW uwierzyć w ideały."
"Wiesz, co mi powiedziała? Że te półtora miesiąca z 2 trefl było dla niej ważniejsze, niż nasz cały rok! To takie..."
"Upadlające?"
"Smutne. Ekstremalnie, tak do szpiku kości. Czuję się, jakby każdą komórkę ciała ktoś obił kijem, a moje płuca bolą mnie, jakbym wypalił trzy paczki papierosów pod rząd."
"Coś jeszcze?"
"Brakuje mi już łez to żalu i sił do złości. Poddaję się."

Trudno jest walczyć z samym sobą, jeśli wersja odarta ze złudzeń ma argumenty pasujące do aktualnej sytuacji.
_________________________________________
♫ Black Sabbath - Changes

2011-06-08

Bitwa na noże?

"Jest może płyta Nilsa Pettera Molvaera? Jakakolwiek, choć najlepiej, gdyby była Re-Vision."
"Po co Ci?"
"No... lubię go."
"Ale jest zajebiście przygnębiający."
"Ale go lubię."
"Może zamiast dla siebie, powinieneś jemu dać do przesłuchania?"
"Cha, to dobry pomysł. Problem rozwiązałby się sam."

Spotkałem się z 2 Trefl. Mieliśmy sobie wytłumaczyć, co się działo między mną a Dziewczyną (obecnie Młodorudą). Podchodziłem do tego spotkania z dystansem - czego mogłem się spodziewać od faceta, który zajął moje miejsce oprócz wkurzania mnie swoją samą obecnością?
Spotkaliśmy się w barze. Kupiłem kolejne piwo i... zacząłem opowiadać. Jak to wszystko się układało. Jak się spieprzyło. Odpowiadałem na jego pytania tak szczegółowo, jak tylko potrafiłem. I w sumie tylko na jedno nie umiałem znaleźć rozwiązania.
"Dlaczego nie jesteście razem, skoro się tak kochaliście?"
Nie wiem.
N i e  w i e m .
N  i  e   w  i  e  m  .
Najlepiej, gdyby się zapytał swojej obecnej dziewczyny.

Miałem wrażenie, że z czasem, który nam mijał na pogaduszkach, obaj dochodziliśmy do wniosku, że Młodoruda jest jeszcze niedojrzała. Nie padło to słowo, choć w pewnym momencie szukaliśmy określenia. Coś musi być na rzeczy, skoro wszyscy znajomi mi to mówili, a teraz nawet samemu 2 Trefl chodzą podobne myśli.

"Ostatnio miałem wrażenie, że mnie okłamywała. Wiesz, na przykład - że wchodziła na mojego bloga, choć mówiłem jej, by tego nie robiła."
"Wchodziła."
Dobrze wiedzieć. Przypomniało mi się, co mówiła poprzedniej niedzieli. Że mnie nie mogłaby okłamywać, bo to byłby brak szacunku dla mojej osoby. A jako, że jestem dla niej ważny, bla bla bla. Teraz już wiem.

Myślę, że gdyby los nie rzucił nas po przeciwnych stronach barykady, mógłbym go polubić. Wiem, że był zdziwiony tym, co powiedziałem o naszej... mojej... przeszłości. O tym, że wyznaję staromodne zasady - wierząc w wierność i szczerość, a jednocześnie nie starając się ograniczać za bardzo swojej partnerki. Twierdził, że myśli dokładnie tak samo.
Może tu jest ten problem? Może kobiety oczekują prymitywów, a gdy okazujemy się myślącymi i czującymi istotami, nie wiedzą, co mają zrobić?
Cholera wie.
_________________________________________
♫ Celldweller - So Long Sentiment

2011-06-06

Jaka była Dziewczyna?

Miałem w telefonie zapisane, w formie notki, cyfry.
14/10/1991 1925
19/01/2010
09/03/2010
27/04/2010
02/2011-04/2011
05/06/2011

100
85
75
90
100
Cała gama wspomnień związana z tymi datami i wymiarami. Wrzucam je do kąta w pamięci zarezerwowanego na niepotrzebne pamiątki przeszłości, takie od zbierania kurzu na sobie i zagracania umysłu.

Miałem wysłać jej sto powodów, dla których ją kocham. Ale po dniu piątym czerwca tego roku stwierdziłem, że to i tak nie ma sensu. Ona już nie wróci do mnie nigdy. Skoro chciałem się od niej uwolnić, to dlaczego miałem ją męczyć tymi SMS-ami?
#001 Masz ładny charakter pisma.
#002 Przy Tobie można się wiele nauczyć.
#003 Masz delikatne usta.
#004 ... i świetnie całujesz.
#005 ... i nie tylko to robisz świetnie ustami.
#006 Przenikliwość Twoich oczu.
#007 Twoje piękne imię.
#008 Twoje fenomenalne i zjawiskowe piersi.
#009 Twój głos, kiedy nadajesz mu seksowne zabarwienie.
#010 Pokręcone poczucie humoru.
#011 Umiejętności taneczne.
#012 Kolor Twoich włosów.
#013 Będąc pijaną, wyznawałaś miłość.
#014 Różnimy się.
#015 Spanie nago.
#016 Masz fajnych znajomych.
#017 Prześliczny uśmiech.
#018 Wspólne oglądanie bajek Disney'a.
#019 ... ale też i pornosów.
#020 Twoje ulubione pozycje.
#021 Połykasz książki na raz.
#022 Udawanie obcokrajowców? Tylko z Tobą.
#023 Miejsce, gdzie mieszkasz.
#024 Miesięcznice.
#025 Narkotyczne działanie Twojego zapachu.
#026 Podobasz mi się bez makijażu.
#027 ... ale kręcisz też z "dziwkowym" make-up'em.
#028 Robiłaś świetne obiady!
#029 Świetnie wyglądasz w deszczu.
#030 Lubię Twoje miny, kiedy się wygłupiasz.
#031 Stada motyli grasujące, przez Ciebie, w żołądku.
#032 Robienie z Tobą zakupów.
#033 Pończochy i pas do nich.
#034 Śmiech Twój, który przedrzeźniałem.
#035 Krzątanie się poranne.
#036 ... oraz przygotowania do snu.
#037 Imprezy w Twoim wykonaniu!
#038 Czas przy Tobie leciał jak szalony.
#039 Twoja troskliwość.
#040 Twoje kąpiele z muzyką.
#041 Nazwanie go przez Ciebie "Voldemortem".
#042 Twoja ciepłolubność była słodka.
#043 Byłaś odpowiedzią na wszystkie pytania.
#044 Plany gromadki dzieci.
#045 ... i wspólnego starzenia się.
#046 Rozmowy z Tobą - te długie, trwające i po parę dni, bo wracaliśmy po przerwach do tematu.
#047 ... i krótkie.
#048 Kości miednicy.
#049 Podgryzanie.
#050 Uczuciowość.
I tak było naprawdę. Powiedziałem też, że jeśli chciałaby otrzymać kolejne 50 powodów, niech zerwie z 2 Trefl. Proste, czyż nie?

Była obecna na serwisach społecznościowych, gdzie jej myśli, zdjęcia i muzyka były blisko mnie. Teraz, poblokowałem ją w widoczności. Nic, co wrzuca mnie już nie dosięgnie, chyba, że na własną prośbę wejdę w jej profil. Jestem wolny i nie pozwolę, by cokolwiek mi tę wolność zabierało. Tak sobie mówię.

A teraz nie jest już Dziewczyną. Na powrót staje się Młodorudą. Wątpię, bym jednak musiał w przyszłości używać tego pseudonimu nader często.

"To co, są szanse, że teraz wpisy na Przedostatnim będą bardziej pozytywne?"
"Myślę, że tak."
Uśmiechnąłem się do Pomarańczowego. Pokiwał głową.
Najwyższy czas na kolejny rozdział opowieści, jaką jest moje życie.

Ostatni, słyszysz mnie? Co teraz?
_________________________________________
♫ Sonata Arctica - The End of This Chapter

2011-06-05

Przyjemna potyczka?

Jeśli pod definicję randki podpada fakt spotkania się dwóch osób po godzinie dziewiętnastej, by zjeść razem kolację i spędzić miło czas przy pogawędce o literaturze i kinematografii, to myślę, że mogę z dużą dozą pewności, powiedzieć, że byłem właśnie na randce. Najzabawniejsze z tego wszystkiego jest to, że nie spodziewałem się, że spotkamy się na osobności - myślałem, że przyjdzie z koleżanką. Cóż, dobrze, że nie zabrałem ze sobą znajomych. ;)

Wiem, że na początku nie patrzyłem się jej w oczy. To chyba przez nerwy. Potem już się uspokoiłem i mogłem się na nich skupić. A było na czym - ma jasne, błękitne tęczówki, które kontrastują z jej bardzo ciemnymi włosami.

Stoczyliśmy bój o to, kto jest w stanie zjeść bardzej słone danie. Muszę przyznać, że zaskoczyła mnie tym - potrawy na naszych talerzach były niemalże białe, ale dzielnie jedliśmy kolejne kęsy. Nie mogliśmy rozstrzygnąć, kto zwyciężył, więc myślę, że będę musiał się przygotować na rundę drugą. ;)
_________________________________________
♫ Poets of the Fall - Lift (Dramadance Remix)

2011-06-04

Monolog esemesowy?

hej Kromko. :*
tęsknię... :<
Ja też. Tęsknię do Dziewczyny, która nazywała mnie swoim Kotkiem, Mężczyzną, Chłopakiem, Zdradliwą Kromką. Tydzień później SMS-y przychodzą parę razy rzadziej. Jeśli wcześniej było to parę, paręnaście na dobę, teraz jeden jest naprawdę dobrym wynikiem. Ale rozumiem, że to jest spowodowane tym, że ja nie piszę.

jestem szczęśliwa i smutna na zmianę.
dobrze, że Ty nie czujesz się źle. mam nadzieję, że Niebieska, Biały, Pomarańczowy i Czerwony są przy Tobie. nie chciałabym żebyś się zamknął ze swoim cynizmem. ;)
też brakuje mi rozmów z Tobą...
Nie, czułem się wtedy tragicznie, ale po co miałem Ci o tym mówić? I tak wiedziałaś, że jest źle, a pewnie chciałabyś mieć czyste sumienie, żeby cieszyć się swoim nowym, wspaniałym związkiem.

prawie wszystkie piosenki, które mam przypominają mi Ciebie...
Obudziłem się po imprezie i będąc na kacu-gigancie, puściłem jedną z tych naszych piosenek. I jak siedziałem, w pogniecionej koszuli i dwudniowym, szorstkim zaroście, tak popłakałem się jak dziecko.

od kiedy to ona jest Twoją lepszą przyjaciółką niż ja!? widzę że ostatnio wszyscy są kurwa lepsi, mimo że obiecałeś ze zostanę w Twoim życiu.
gratuluję, znowu mam przez Ciebie taki atak płaczu że nie mogę oddychać...
możesz być naprawdę dumny. od czasu kiedy mój ojciec się wyprowadził nie płakałam tak mocno jak przez te dwa tygodnie przez Ciebie... usatysfakcjonowany?
Napisałaś to wszystko po tym, jak cały wieczór kleiłaś się do Dwójki Trefl. I pewnie nie widziałaś, że wtedy też mieszałem łzy z wódką.
Potrafiłaś mnie zranić tak, że to ja jeszcze przepraszałem Cię. Ale tamtego dnia kolejne pęknięcia we mnie po prostu zmusiły mnie, żebym się nie poddał Twojej woli. I tak byłaś na wygranej pozycji - byłaś szczęśliwa, miałaś kogoś przy swoim boku. A ja? Szwendałbym się po okolicy, zamiast zostać u Ciebie.
I czy widzisz tę pokraczną logikę zawartą w Twoich SMS-ach?

(...) a tak poza tym, u mnie bardzo dobrze, choć brakuje mi Twojej obecności w moim życiu.
(...) chciałabym wtulić się w Ciebie jak kiedyś i wypłakać... :<
Ja też bym chciał być tam i przytulić Cię, wytrzeć łzy. Ale... masz już kogoś, Księżniczko ukochana.

W tym, co tutaj pisałem nie ma ani krzty złośliwości czy cynizmu. Nie muszę nikogo oszukiwać, tym bardziej, jeśli tym kimś jestem ja sam. Czasami jednak ciśnie się inna odpowiedź , niż ta, którą się wysyła. Najlepsze riposty przychodzą za późno.

Po tym wszystkim mogłem wyczyścić skrzynkę z odebranymi wiadomościami...
... ale w starym telefonie zostało ponad tysiąc SMS-ów od Dziewczyny. Nie wiem, co mam z nimi zrobić.
_________________________________________
♫ Poets of the Fall - Desire

2011-06-02

A co, jeśli...?

przykro mi, wiesz ?
Czemu?
bo Cię lubię i jak mówisz, że przez Wasze rozstanie, nie chcesz kochać i ufać, to mi przykro, bo to... takie...
Takie są skutki przywiązywania się i kochania. Ale nie żałuję, że tak kochałem. I chyba nadal...
Nadal co? Nie żałuję? To prawda, nigdy w to nie wątpiłem. Ale czy nadal kocham?

Pomarańczowy zapytał się mnie, co się stanie, jeśli Dziewczyna po tych stu dniach wybierze mnie. Zamyśliłem się i stworzyłem sensowny dla mnie plan. Przede wszystkim - dekontaminacja. To, co było, ma już nie powrócić. Ma być lepiej.
Tylko, czy będę potrafił ot tak ją przyjąć znów do serca?
_________________________________________
♫ świergotanie ptaków na drzewach w okolicy Alei Jerozolimskich

2011-05-31

Przesiąknij mnie... ułudą?

Mieliśmy się spotkać, by porozmawiać o naszej przyszłości - jakkolwiek dziwnie teraz to brzmi.
Poszliśmy na spacer, podczas którego wypytywała, co u mnie słychać. Moje zdawkowe odpowiedzi jej nie zadowalały, ale cóż miałem począć? Moje życie ostatnio zostało zredukowane do zagłuszania smutków każdą możliwą metodą.
"Słyszałam plotki o Tobie."
"Świetnie. Powinienem zainwestować w rzecznika prasowego, by dbał o mój image. A co słyszałaś?"
"Że spotykasz się z jedną dziewczyną z naszej pracy."
"Aha."
"W sumie, ona jest fajna, więc to dobrze."
"Mhm. W sumie, widzieliśmy się parę razy, więc to za wcześnie, by mówić o czymkolwiek. Ale lubię ją..."
Pociąg jechał z naprzeciwka. Minął mnie, przejeżdżając na sąsiednich torach.

"Chcę, byś był w moim życiu. Tak, jak dawniej, kiedy byliśmy... przyjaciółmi. Tyle, że bez fizycznej strony."
"O nie, na coś takiego na pewno nie pójdę."
Płakała. Nienawidzę tego. Ale to, co ona proponowała, było absolutnie nie do przyjęcia. Już raz znajdowałem się w takiej sytuacji i wiedziałem, czym to pachnie.

Postawiłem na obojętność zmieszaną z bezczelną życzliwością. I kiedy ona spędziła ze mną parę godzin, miała ochotę parę razy mnie uderzyć. Najbardziej, kiedy wyrzuciłem jej ostatniego papierosa.

"Zrobię sobie coś! Będziesz tego żałował! I będziesz mnie odwiedzał w szpitalu, kiedy ja będę w śpiączce!"
"Tak, masz rację. Będę Cię odwiedzał. Ale upewnię się, że po wybudzeniu nie będziesz o tym wiedziała."
Rzeczywiście, przychodziłbym do niej. Byłem tego pewien. Ale kiedy słyszałem to, co krzyczała do mnie, czułem pustkę. A krzyczała o tym, że mnie nienawidzi i nie chce mnie znać - ale kiedy tylko zaczynałem odchodzić, prosiła, bym został.
"Nie skończyłam rozmowy z Tobą!"

"Brakuje mi tego. Siedzenia i rozmawiania o różnych rzeczach, o wszystkim. Słuchania razem muzyki. Wygłupów. Dokańczania za siebie zdań."
"Masz już kogoś od tego."
"No tak... Ale naprawdę chcę, by było jak dawniej."
"Niestety, taka opcja odpada. To było dostępne tylko w pakiecie ekskluzywnym."
"Nie mam uprawnień do niego?"
"Owszem, masz... Ale zaczęłaś korzystać z usług konkurencji. A tego nie toleruję."

"Myślisz o tym samym, o czym ja myślę?"
"Nie wiem. Sprawdźmy."
"No dobrze."
"OK, na trzy cztery mówimy."
"Dobrze."
"Trzy... Czekaj! Ale od razu na "cztery", nie czekamy dłużej."
"Mhm, jasne."
"Trzy... czte... ry!"
Oboje powiedzieliśmy, że myślimy o pocałunku. I rzeczywiście, potem przygryzała wargi, układała je w bardzo seksowny, prowokacyjny sposób...

Zbliżyliśmy nasze głowy i kiedy mówiłem jej do ucha, ona przesuwała delikatnie ustami po moim policzku. W końcu zatrzymała się przy moich wargach. Nie dotknęła ich. Czekała. Ja robiłem dokładnie to samo. Starałem się zachować zimną krew, choć czułem, jak bardzo mnie podnieciła.
"Nie całuj jej... jeszcze."
Ująłem jej głowę, wplatając we włosy swą dłoń. W końcu delikatnie spoczęła swymi ustami na moich. I się zaczęło, tak na dobre...
Jej ciało drżało. Nie wiem, czy to z żalu, który jeszcze nią targał, czy może jednak cały czas potrafiłem pocałunkiem ją rozgrzać...
Kiedy w końcu przestaliśmy, zobaczyłem absolutne zaskoczenie i zagubienie. Prawie wzięła wymach na mnie.
"Boże, jak ja chciałabym Cię teraz uderzyć."
"Szkoda, że nie jesteśmy razem. Wiesz, jak świetny byłby po takiej kłótni seks? Tak... Hate fuck..."
Uśmiechnęła się zdziwiona.

"Musimy ustalić, jak wyglądał dzień. Nasze spotkanie. On na pewno będzie chciał z Tobą pogadać, tym bardziej, że mnie pocałowałeś."
A mnie z ust nie schodził uśmiech. Ale to było coś więcej, niż grymas mięśni. To był stan ducha. Zobaczyłem, że mogę być oschły, a i tak ona mi uległa.
"Przedostatni, nie bądź taki pewny siebie! Pamiętaj, że to mógł być podstęp. Wykorzystała to, zabawiła się, a teraz będzie mogła mieć Cię w dupie, będąc przykładną dziewczyną swojego nowego chłopaka. Już raz tak było."

SMS-em dostałem opisany specjalnie na potrzeby 2 Trefl (tak teraz będę o nim pisał, nie chce mi się pełnej nazwy) przebieg dnia.
To ponoć ja mówiłem o tym, za czym tęsknię.
To ponoć ja mówiłem o tym, czego mi brakuje.
To ponoć ja pocałowałem ją, w domyśle pierwszy, po czym ona zaczęła krzyczeć na mnie.
Wcześniej opisywała, jak jest jej dobrze, ba!, wspaniale z 2 Trefl, jak go niesamowicie kocha i jak chcą zamieszkać razem. Dała mi też do zrozumienia, bez ociągania się, że jeśli nie mogę się powstrzymać, nie powinienem być jej przyjacielem.
Jakoś całe to miłe otoczenie, które nam towarzyszyło, prysło. Wydało się najwidoczniej nieistotne lub, co bardziej prawdopodobne, niewygodne dla niej.
(...) Stanęło na tym, ze dopisze powody do końca i zniknie...
Dziewczyno... ja, chcąc lub nie, już praktycznie zniknąłem... A Twoje zachowanie wcale nie daje mi powodów, bym został.
_________________________________________
♫ My Morning Jacket - Rocket Man
(Znów...)

2011-05-27

Jak to jest z tęsknotą?

Rozmawiałem z Niką o tęsknocie i zadałem jej bezpośrednie pytanie - jak to jest z Twoją tęsknotą? Jak ona wygląda?
Odpowiedziała.
Teraz już wiem i widzę wiele wspólnych cech.

Jeśli ja miałbym ją opisywać, pierwsza rzecz, jaka przychodzi mi do głowy, to niewola. Stan uwięzienia, bycia zakutym w kajdany, wrzuconym do izolatki i zapomnianym.
Czuję, że potrzebuję choćby Jej głosu i tęsknię do niego jak ów więzień tęskni za błękitem nieba. Bo tym właśnie ona jest. Ona jest świeżym powietrzem, którego łakną moje płuca. Ona jest światłem słońca w ciepły, majowy dzień i blaskiem księżyca oraz wszystkich gwiazd na indygowym niebie nocy.

Spoglądam na ściany celi. Widzę napis.

YOU AND ME AGAINST THE WORLD.

Ktoś wydrapał dwa wyrazy, skreślając je...
_________________________________________
♫ Poets of the Fall - The Ultimate Fling (The Impromptu Alternate Version)

2011-05-26

Nielubiana liczba?

Moje urodziny wypadły w środku tygodnia, więc nie miałem za dużo możliwości do organizacji jakiejkolwiek posiadówki dla najbliższych osób. Tak jednak się szczęśliwie złożyło, że tego samego dnia dziewczyna Białego miała zaliczenie w swojej szkole z materiału do magisterki. A jako, że uczy się w szkole artystycznej charakteryzacji, wszyscy, którzy pojechali niejako przydali się jej - doklejała sztuczne brwi, nakładała peruki i tak dalej. Po paru godzinach, głodni, spragnieni i wyczerpani, uwolniliśmy się w końcu od murów szkoły.

Stałem z włosami spiętymi i słuchawkami zawieszonymi na wysokości szyi. Wydobywał się z nich jakieś dźwięki, lecz w ogólnym hałasie, jaki panował na Patelni (czyli przed stacją Metro Centrum) nie mogłem zidentyfikować ani wykonawcy, ani tytułu. Co chwila rozglądałem się dookoła w poszukiwaniu dziewczyny, z którą się umówiłem. W sumie trochę się bałem, że może towarzystwo się jej nie spodoba czy też moje zachowanie będzie zbyt... no właśnie, jakie? Nachalne? Chamskie? Sam do końca nie wiedziałem. Jak się potem okazało, niepotrzebne były moje obawy - bawiła się świetnie, a moich znajomych oceniła bardzo bardzo pozytywnie.

Siedzieliśmy w pustym pokoju - ja, Brązowa i owa uprzejma dziewczyna, z którą dopiero niedawno przeszliśmy z "Pani/Pan" na "Ty". Zastanawialiśmy się gdzie podziewa się gospodyni, gdyż nie zamierzaliśmy zaczynać bez niej świętowania.
A tym czasem ona i wszyscy pozostali goście przygotowali mi tort z zakręconą świeczką. No dobrze, "tort" to określenie na wyrost - był to jogurt brzoskwiniowy o uroczej nazwie "Serduszko". Nie przypadkiem wybrali takie pożywienie. Było to nawiązanie do książki o seksie oralnym, o której niedawno opowiadałem...
"No i, zasadniczo, życzymy samych zdrowych cipek." wypaliła dziewczyna Białego. On sam uśmiechnął się serdecznie, a Brązowa robiła zdjęcia, jak zdmuchuję świeczkę. I teraz, jak pomyślę o tym, nie wypowiedziałem żadnego życzenia. Może dlatego, że byłem kompletnie zaskoczony, że przygotują taki miły gest. I pewnie dawniej życzyłbym sobie, bym mógł być z Dziewczyną tak długo, jak tylko będzie mi życie pozwalało kontynuować swoją egzystencję. Ale teraz, po sprawie, nawet nie pamiętam, jak gasła świeczka. Istotne było to, że byłem pośród ludzi, którzy są ze mną w tych ponurych czasach.

Upiliśmy się przyjemnie i co jakiś czas naprzemiennie dotykaliśmy się, siedząc na kanapie. W końcu, między kolejnymi kieliszkami wódki, wziąłem ją i butelkę wina, na krótki spacer po Warszawie. Przechodziliśmy między samochodami i ludźmi, śmiejąc się bez powodu, mijając patrol straży miejskiej i chłonąc chłodne powietrze, które podawał nam wiatr.

Gdy leżałem obok niej, czułem uderzające fale ciepła bijące z jej ciała. Chwilę potem byłem w innym pokoju, innym mieście, innym czasie, przy innej dziewczynie. Tej mojej wymarzonej.
Ale nagle ta wizja się urwała. Bo i po co miałem wracać do tamtego czasu? Miałem przed sobą realną dziewczynę. Dotknąłem więc ją, a ona tylko zamruczała. Potem, w środku nocy, odwróciła się do mnie i przytuliła. Tego mi brakowało.
"Ojej, ale Ci bije serce."
"Nie, to niemożliwe..." roześmiałem się cicho.
"Ale serio, wali Ci mocno."
W odpowiedzi uśmiechnąłem się tylko i znów położyłem głowę obok jej, na poduszce.

Ostatni, słyszysz mnie? Gdzie tym razem zawędruję?
_________________________________________
♫ Queen - I Want To Break Free

2011-05-14

Plan działania?

Jakkolwiek dziwnie i głupio zabrzmi to, podjąłem bardzo delikatną, acz stanowczą decyzję. Daję Dziewczynie sto dni (plus minus siedemdziesiąt dwie godziny) na to, by zobaczyła, czy chce żyć tak, jak do tej pory, czy jednak jest zdecydowana wrócić do mnie.
Będę pisał jej, tak jak do tej pory, każdego ranka jeden powód, dlaczego ją lubię... czy wręcz kocham. Minęło już dwadzieścia pięć dni. Nie widzę znacznej poprawy - a wręcz dochodzą mnie różne wieści, że jest na mnie zła i nie chce mnie znać...
Jeśli przez te sto dni nic się nie zmieni, wiem, jaką jej piosenkę zadedykuję. Zapewne i tutaj się pojawi.

Patrzę na ten obrazek...
"Tylko trochę, tylko określony i ograniczony czas. Tak sobie mówię..."
"Siedemset pokoleń motyli."
 Tak jest. Równa liczba, skoro jestem takim pedantem.
_________________________________________
♫ Celldweller - Louder Than Words (Sad Mix by Paul Udarov)

2011-05-08

[brak tytułu]

Kurwa...
Zobaczyłem dziś wrzucone zdjęcia Dziewczyny i Dwójki Trefl. Całują się, tulą, słodko, słodziej...
...
KURWA MAĆ.
Najpierw poczułem szarpnięcie mięśnia sercowego i po głowie krążyła mi myśl, że może to to, że to zawał w wieku młodym, który niszczy kompletnie owy mięsień. Że nie da się mnie odratować, bo siedzę sam w domu, zasłabnę i będzie po sprawie.
Ale nie, Przedostatni jeszcze żyje.

Parę dni temu dostałem od niej SMS-a.
mam ogromną ochotę na minetkę w Twoim wykonaniu...
Przyjemne myśli zaczęły krążyć w głowie, a uwieńczeniem ich był cudny dźwięk Jej przyspieszonego oddechu.

Parę dni po tym SMS-ie, przychodzi mi do głowy cytat z bardzo ekspresyjnej sceny - takiej, która zasługuje na miano katharsis. Mowa o słynnym "FU Montage" z 25. godziny.
"Let an earthquake crumble it, let the fires rage, let it burn to fucking ash and then let the waters rise and submerge this whole rat-infested place."
Tak się właśnie czuję. Mam ochotę wywołać koniec świata, sprowadzić na wszystko i wszystkich potępienie, cierpienie i śmierć. Wiem, że nic z tego jednak nie będzie, a jedyna anihilacja wydarzy się wewnątrz mnie. Tak było dawniej, więc i teraz tak będzie...
_________________________________________
♫ cokolwiek głośnego

2011-05-05

Koszmarna rzeczywistość?

 
Obudziłem się. Odwróciłem głowę i przez chwilę patrzyłem się na Nią. W końcu pocałowałem ją, wdychając jej zapach. Z uśmiechem podniosłem się z łóżka i poprawiając po sobie pościel, powędrowałem do kuchni.
Przechodząc po płytkach, nie czułem zimna, ani tego specyficznego zapachu kuchni. To wydawało mi się dziwne, ale w sumie nie zwróciłem na to wtedy uwagi.
Przydreptałem, drapiąc się po głowie, do czajnika i zacząłem zaparzać kawę dla Niej. Tak, jak lubi - półtorej łyżeczki, półtorej łyżeczki, wypełniając do 70% objętości kubka wodą, następnie do 90% dopełniając mlekiem odtłuszczonym.
Spojrzałem się przez okno. Wszystko było takie wyraźne, jaskrawe, jasne. A z kawy nie unosiła się para...
Nagle przez głowę przebiegła mi myśl, że coś złego się stało, że Ona jest w niebezpieczeństwie.
Obudziłem się, patrząc na wypłowiały kolor ścian. Wszystko dookoła było przygaszone, choć wstające słońce padało bezpośrednio przez okno. Czułem się oszukany - przez swoje serce i rozum. Szukałem zapachu Jej, ale nigdzie go nie było.

Parę dni później spotkaliśmy się. Zostałem u Niej. Spędzaliśmy najnormalniej w świecie czas, krzątając się dookoła z przyziemnymi sprawami. Tak minął czas do wieczora, kiedy to zebraliśmy się całą rodzinką. Każdy się uśmiechał, był dla siebie niezwykle miły. I w pewnym momencie ktoś z domowników powiedział "jak to trudno jest znaleźć taką miłość". Uderzyło mnie to, bo czułem się zawstydzony. Spojrzałem się z niepokojem na Nią. Ona opuściła lekko zmieszana głowę i powiedziała "nieprawda".
Wybudziłem się bardzo dynamicznie, prawie tak, jak na filmach. Usiadłem w mroku pokoju, który nawet nie należał do mnie, śpiąc w nieswoim łóżku. Czułem ból w piersi i nie mogłem sobie z nim poradzić.
_________________________________________
♫ My Morning Jacket - Rocket Man

2011-04-25

Otwieranie oczu?


"Wkurzyła mnie tym." - stwierdził Biały, pokazując SMS-a. Treść jego była właściwie identyczna z tymi, które otrzymali Pomarańczowy i Czerwony. Nie zapytałem się, co go tak wkurzyło - może to, że kiedy się nad tymi SMS-ami zastanowić, brzmią, jakbym był jakimś gówniarzem, którego trzeba pilnować?

"Masz złą taktykę. Nie dawaj po sobie znać, że jest Ci źle." Jej słowa utkwiły w mojej świadomości i rozbrzmiewają za każdym razem, gdy widzę jakiekolwiek wzmianki o Dziewczynie.

Nie tak to miało wyglądać. Ona nie miała być z kimś innym. Ja nie miałem ukrywać swoich uczuć względem Jej. Mieliśmy budować swoją przyszłość.
A co, jeśli...?
No właśnie. Co, jeśli to wszystko było kłamstwem? Było płachtą pięknej tkaniny, który miała zasłonić wszystkie gnijące uczynki?

"Nie rozumiem jej. Po prostu zachowała się niedojrzale."
Tak... Teraz i ja zaczynam widzieć te rzeczy, które nie pasowały do obrazka idealnego uczucia, idealnego związku. I czuję, że pustkę wypełnia rozdrażnienie. Chęć walki - ale nie o Nią, a o siebie, o swoje szczęście. I wolność, której nie mam...
_________________________________________
♫ Anthrax - Anyplace But Here

2011-04-24

Reanimacja kofeinowa?


Tak, jak planowałem, w Wielką Sobotę spotkałem się z Czerwonym. Umówieni byliśmy na kawę.

"Przepraszam, że się spóźniłem, ale nie miałem klucza i nie mogłem wyjść z mieszkania." - powiedział od razu po przybyciu. Wyglądał na zaspanego i średnio kontaktującego. "Potrzebuję kawy." - dodał bardzo szybko.

Opowiedziałem mu, jak wyglądała sytuacja z czwartku. Słuchał, popijając zawartość filiżanki i mrugał oczyma - tak zazwyczaj daje znać, że jest zdziwiony.

"Ech, cudnie, że martwi się o mnie... Ale mogła napisać do Ciebie i Pomarańczowego jednak różniące się wiadomości, a nie lecieć metodą kopiuj-wklej."
"Czujesz się z tym gorzej?"
"Nie... Co mnie przygnębia to to, że jej nowy chłopak słucha Ewy Sonnet."
"Kogo?"
"Tej od cycków."
"Aaaaaaaacha. No, to tłumaczy wiele..."

"Postawiła wszystko na jedną kartę, czyli na Damiana... nie, Dawida... nie, też nie to imię..."
"Ale wie o tym, że ludzie najczęściej przegrywają, robiąc to?"
W odpowiedzi wzruszyłem ramionami. Chyba mówiłem jej o tym, ale w momencie naszej południowej pogaduszki nie mogłem sobie przypomnieć.
"Dwójka Trefl."
"Przepraszam?" - spytałem, będąc lekko wybitym z tropu.
"Koleś nazywa się Dwójka Trefl, jeśli już mamy się trzymać terminologii karcianej."
Tak, Czerwony wie, jak dopiec komuś - i jak przy okazji przywrócić mi uśmiech.

"Myślisz, że chce trzymać dwie gałęzie naraz?"
"Z tego, co mogłem wywnioskować po podobnym zachowaniu Niebieskiej z lat poprzednich, obawiam się, że chce podpieprzyć cały las."
Po wybuchu śmiechu, Czerwony stwierdził, że musi kiedyś wykorzystać tę puentę.

"No dobra, żarty żartami, ale teraz musimy pogadać poważnie."
Spojrzał się na mnie. Zasadniczo niewiele emocji można było odczytać. Widziałem jednak, że myśli, czyli nie była to gadka, byleby zapełnić czas.
"Jako przyjaciel, muszę Ci zaproponować pewne rozwiązanie. Znajdź pracę. Ale nie po to, żeby spełniać jej zachcianki. W ten sposób będziesz mógł się oddać w wir zajęć, a poza tym rozwiniesz się."
Przytakiwałem. I coraz częściej myślałem właśnie o sobie, a nie o Dziewczynie.
"Tylko pamiętaj, Przedostatni... rób to dla siebie."

Wspominał o tym, jak udało mu się wrócić do swojej dziewczyny. Widziałem, że jest z tego powodu zadowolony. Nie mogło być inaczej - z pracoholika zmienił się w normalnego faceta, który po pracy chce wrócić do domu.
Podobnie wyobrażam sobie mój żywot.
_________________________________________
♫ Fink - Perfect Darkness

2011-04-22

Pośmiertne rozmyślenia?

Stało się. Dziewczyna chce zostać przy tamtym typie.
Moje ostatnie spotkanie odbyło się wczoraj, w Wielki Czwartek.

Mam ochotę zniknąć. Po prostu przestać istnieć. Tak, jakby wszystkie wiązania atomów, z których jestem stworzony, przestały działać. To nie byłoby bolesne, prawda? Po prostu nagle bym wyparował. Najlepiej dziś, w Wielki Piątek.
Ale, z drugiej strony, jak mógłbym walczyć o Nią, jeśli doszłoby do dezintegracji?

Nie ukrywam, że jestem pod wrażeniem tego, jak znajomi się do mnie odezwali. Biały spotkał się wczoraj, wyciągnął na spacer, do ludzi. Pogadałem się, pośmiałem - nie dotarło to do mnie, że przeżyłem najgorsze chwile mojego dotychczasowego życia. Przedtem udałem się do niego, aby wytłumaczyć, jak to wszystko wyglądało. Podszedł do sprawy podobnie do mnie (gdybym oczywiście nie był pod wpływem tak silnych emocji) - analizując wszystkie plusy i minusy każdego z moich potencjalnych zachowań.

"Boże, ale mam ochotę na papierosa..."
"Hehe, czyli działają?" - podszedł do szafki i wyjął jednego, po czym mi wręczył.

Na piątek i sobotę jestem umówiony z Pomarańczowym. Mamy się przejść, jakoś odprężyć, a w sobotę, tak, jak w każdą Wielką Sobotę, naszym zwyczajem napijemy się wieczorem piwa i pogadamy o sprawach istotnych.

Odezwał się też Czerwony. Boże, dawno go nie widziałem. Jesteśmy umówieni na kawę. Pewnie jemu też zdam relację z tego, jak wygląda moje życie. W nim też pokładam po cichu nadzieję. Postaram się brać z niego przykład nieugiętości.

Tęskno mi do Niej.
_________________________________________
♫ Blind Pilot - Three Rounds And A Sound

2011-04-21

Przedwczesna zmiana charakteru?

 

Zauważyłem ostatnio ciekawą rzecz. Otóż, dawniej uwielbiałem nocne spacery, przechadzki, wycieczki - zarówno po mieście, jak i obrzeżach obszaru zabudowań ludzkich. Czułem się nieskrępowany, mogłem nucić piosenki, debatować sam z sobą lub wsłuchiwać się w tę pozorną ciszę. Ostatnio jednak nie odczuwam przyjemności z takich małych podróży. Są wręcz niejako uciążliwe. Za to bardzo podobają mi się słoneczne dni. Gdy ciepło powietrza otacza mnie, gdy bezchmurne niebo aż zachęca, by wstać i odetchnąć pełną piersią. Czuję się wtedy bezpiecznie.
...?
Coś we mnie się zmienia... I te niektóre elementy mnie, które tworzyły dotychczasową, szczęśliwą całość, znikają lub mutują.
Czasami tylko patrzę na księżyc i gwiazdy i jednak czuję jedną z takich małych radości. Migotanie nade mną, wraz z blaskiem tarczy naszego naturalnego satelity przynosi przyjemne wspomnienia.
_________________________________________
♫ Evanescence - My Immortal

2011-04-20

Triumf nad obsesją?

Przez ostatnie parędziesiąt dni moje myśli wyglądały tak:


Teraz już wiem, że to bardzo głupie z mojej strony. I choć nadal sprawy nie uważam za zamkniętą i mam nadzieję, że uda się ją zamknąć pozytywnie, to nie będę nikogo zmuszał do czegokolwiek, a błaganie o miłość wydaje się wręcz upokarzające. Oczywiście nadal odczuwam smutek, kiedy na cały dzień przyjdą dwa, trzy SMS-y składające się, sumarycznie, z góra siedmiu słów... Denerwuję się, gdy wspomni o tym kolesiu, który nie wiadomo skąd się urwał... Ale powtarzając, jak mantrę, słowa if you love somebody, set them free, staram się pocieszać się, że innej drogi nie ma.
... bo jeśli wróci (tudzież - przyjmie na nowo), to znaczy, że kocha...
... prawda?
_________________________________________
♫ Absynthe Minded - Envoi

2011-04-19

Prywatna apokalipsa?

W najbliższy czwartek mamy porozmawiać. A po tym, co przeczytałem dziś, że spotkała się z Darkiem, czyli kolesiem, który zrobił na niej takie piorunujące wrażenie, mam wrażenie, że wiem, o czym może być ta konwersacja. Czy raczej jej monolog, jak mi mówi przeczucie.

Po ostatniej domówce, na której byliśmy, miałem wrażenie, że nasze kłótnie są bez sensu. Są pełne bólu, żalu, pretensji, apatii. Czasami przebija się pierwiastek chęci zmian, ale szybko znika z jej twarzy, z jej zachowania. Albo ja nie potrafię już go odczytać.

Stałem na stacji Warszawa Śródmieście i czekałem na SKM-kę. Spojrzałem do góry, na ruchomą informację, jaki pociąg ma przyjechać. Akurat zmieniały się litery. Podniosłem rękę i zasłoniłem ich widok. Tak, jak kiedyś, drocząc się z Dziewczyną. Mięśnie drgnęły i prawie się uśmiechnąłem, ale przypomniałem sobie, w jakim gównie teraz tkwię i... zamyśliłem się. Stałem tak, z tą ręką podniesioną, a ludzie przechodzili obok, w tę i z powrotem.
Poczułem, że muszę zapalić. Na szczęście nie miałem przy sobie paczki, a pociąg podjechał zgodnie z rozkładem.
_________________________________________
♫ Pearl Jam - Nothingman

Potrzeba imprezowania?

"Przedostatni! Słuchaj, dziś jadę na imprezę. Chcesz się zabrać?"
Nie miałem ochoty nigdzie się ruszać. Czułem trawiący smutek i ostatnią rzeczą, na którą bym się zdecydował było wyjście do ludzi.
"O której się zbieramy?"
I tak pół godziny później jechałem z Białym i jego dziewczyną.

Nauczyłem się robić sobie na złość. Taki sposób przejawiania nienawiści do samego siebie wydaje się skuteczniejszy, aniżeli jakiekolwiek cięcia się czy też inne metody zadawania bólu fizycznego. Bo nic tak nie boli, jak obserwowanie stada szczęśliwych i beztroskich ludzi będąc u progu załamania nerwowego.

Przybyliśmy po godzinie dwudziestej pierwszej. Po wejściu do domu, rozejrzałem się po gościach. Umieściłem papierosa w ustach, po czym wymruczałem, że jest z czego wybierać. Wystarczyło wyrzucić wspomnienia i przełączyć się na tryb imprezowy - cyniczny, bezpośredni i po części bardzo olewczy w stosunku do wszystkich dookoła.
Pstryk!
I ruszyłem na łowy.

"A ty, to jak masz na imię?" - zagadała mnie dziewczyna, która właśnie kończyła palić papierosa. Spojrzałem się na nią. Całkiem ładna. Nie powala na kolana, ale ma przyjemny uśmiech. Ubiór jak na domówkę, ale bez efekciarstwa, co czasami zdarzało się zebranym kobietom.
Przedstawiłem się, patrząc jej prosto w oczy. Byłem ciekaw, czy coś zdołam zobaczyć, ale niestety, nie dałem rady. Po uściśnięciu dłoni wróciłem do prowadzonej wcześniej średnio ciekawej rozmowy o czymś tam.

Wyciągnięto wódkę, więc zakręciłem się koło stołu, gdzie już czekały na mnie mały kieliszeczek i sok. Zaśmiałem się z przekąsem, po czym wziąłem znaczne większą szklanicę i przelałem zawartość w procentami. Soku nie tknąłem - ostatnio wyznaję taką zasadę, by pić tylko czystą wódkę i to w ilościach nadmiernych.

Czas mijał szybko. Ludzie byli coraz bardziej zmęczeni, pijani, bez oporów. Kiedy sięgałem po jakiś lek przeciwbólowy, para siedząca obok nie zawracała sobie mną głowy i tylko na moment popijania leku wódką, zrobili duże oczy i wydali odgłos pytający. W odpowiedzi wzruszyłem ramionami i wróciłem do przerwanej rozmowy. Co ciekawe, konwersację prowadziłem z dziewczyną, która pytała się mnie o imię.
"Chodź, posłuchamy muzyki." złapałem ją za rękę i pobiegliśmy po schodach na pierwsze piętro. Trafiliśmy do łazienki, ponieważ pozostałe pokoje były oblegane przez "zgonujących" imprezowiczów. Tak więc włączyliśmy małą lampkę i w półmroku opowiadałem jej o gatunkach muzyki.

"Hej, my już się będziemy zbierali."
Podniosłem głowę i zawołałem, że rozumiem, ale chyba jeszcze zostanę. Po tej krótkiej wymianie zdań, opuściłem głowę na jej nagie piersi i zacząłem całować jej sutki.
Pierwszy raz miałem w rękach rozmiar, na oko, C. Kształtne i przyjemne w dotyku. I na tym się zatrzymaliśmy.

Wracaliśmy przez las na pociąg.
"Wiesz, nigdy nie uprawiam seksu z facetem, którego imienia nie pamiętam."
"Och, widzę, że masz mocne zasady moralne. Gratulacje, to się chwali. Gorzej, że masz sklerozę."
Zaśmiała się, po czym pocałowała mnie. Całowała tak, jakby miała szczękościsk, ale w sumie lepsze to, niż spędzenie kolejnej samotnej nocy.
_________________________________________
♫ My Morning Jacket - Rocket Man

2011-04-14

Ostatnie dni? (4)

"To wszystko to przeszłość." powiedziała do mnie, siedząc na kanapie i lekko przekrzywiając głowę. Wzrok, z lekką domieszką smutku i zarazem niezrozumienia, utkwiony był we mnie.
No tak, powinienem w końcu zamknąć ten rozdział. Co też, w tym momencie czynię.

W telegraficznym skrócie dopowiem resztę rzeczy, które się działy między naszym rozstaniem a zejściem.

Umówiła się z jakimś typem na seks. Tak po prostu, chciała zobaczyć, jak to jest kochać się bez głębszych uczuć. I dopięła swego. A ja, w tym czasie, myślałem, że byłoby to wybitnie nie na miejscy, gdybym umówił się z inną dziewczyną.

I tego dnia kiedy stanąłem na stacji WKD i wykrzyczałem piosenkę, tyle, że parę godzin wcześniej, opowiedziała mi o tym wydarzeniu.

... i wszystko skończyło się dobrze. Znów byliśmy razem. Byłem szczęśliwy.

Byłem...
_________________________________________
♫ N/A

2011-03-15

Ostatnie dni? (3)

Puszczała prawie cały czas Nie ma mowy Normalsów. I siedzieliśmy w pokoju, sami, w ciemności. Jedynymi źródłami światła był monitor i księżyc. Ten pierwszy rzucał zimne światło, które nadawało jej twarzy trupi odcień. Z kolei ten jedyny satelita Ziemi wisiał obojętny na wszystko, co miało się wydarzyć tej nocy. No bo dlaczego niby miało być inaczej?
Była zamyślona. Od dłuższego czasu. Zdecydowanie zbyt długiego, by móc uważać, że wszystko jest OK.
Drążyłem temat.
Drążyłem.
I drążyłem.
I trafiłem w samo serce ciemności.

"Chcesz zerwać?" - wypowiedziałem cicho te słowa. Bałem się, że wywołam najgorsze z możliwych zakończeń.
Milczała.
"Powiedz... powiedz, że tego wcale nie chcesz!"
W tym mroku prawie nie zauważyłem, że kiwała głową twierdząco.

Serce ciemności. Czułem okropny chłód. Mięśnie odmawiały posłuszeństwa i drżały. Tak, wydaje mi się, że się bałem.

"Zdradziłam Cię."

... i nagle, zapragnąłem, by to serce mnie doszczętnie pochłonęło.

"Kiedy?" - zapytałem, chociaż tak naprawdę nie było to już istotne.
"Na ostatniej imprezie."
W pierwszym momencie, zacząłem nienawidzić siebie. Za to, że miałem to przeczucie i nic z nim nie zrobiłem. A potem... opuściła mnie prawie do końca energia. Czułem milion ton na moich barkach... Położyłem się więc, a obok ona leżała, płakała i prosiła, bym ją przytulił.

Otworzyłem oczy, zacisnąłem zęby, aż poczułem krew, usiadłem na brzegu łóżka i chciałem go zabić. Po prostu. Zatłuc, bijąc pięściami, aż nic nie zostanie z twarzy. Aż zacznę uderzać o grunt.

Przytuliliśmy się do siebie. Czułem, że to dopiero początek wybojów na drodze życia.
_________________________________________
♫ N/A

2011-03-05

Istota niebieska?

Dziewczyna i Niebieska dogadują się świetnie. Ostatnio wręcz za bardzo. Obawiam się, że to może osłabić więzy między mną, a Niebieską. Oczywiście, jeśli mam patrzeć na nasze relacje jak na coś trwałego i stabilnego. A było z nami... czy raczej ze mną i nią, bo o "nas" nie powinienem mówić, różnie na przestrzeni ostatnich lat. Na dobrą sprawę nie mam pojęcia dlaczego trzymamy się razem. Czy raczej powinienem to ująć - dlaczego ja cały czas mam ochotę wracać do jej towarzystwa i dlaczego ona jakoś to akceptuje. Jasne, czasami mam wrażenie, że mnie olewa, ale może po prostu jestem już tak bardzo skupiony na sobie, że żadna inna opcja poza "posiadaniem na wyłączność" byłaby dla mnie potwarzą. Może też nie chce dawać mi sygnałów, które mogłyby zostać mylnie odebrane.
I w ogóle - to, co czuję do Niebieskiej jest dla mnie zagadką. Bo tak naprawdę nie potrafię sklasyfikować tego uczucia. Miłość siostrzano-braterska? Oddanie przyjacielskie? Dawny, tlący się płomyk zauroczenia? Do tego mógłbym dodać pytanie, na ile ona mi ufa.
Lubię jej towarzystwo. Jednocześnie tak bardzo się różnimy i tak wiele nas łączy. Ona sama chyba nie zdaje sobie sprawy z tego. No i mam nadzieję, że nie będzie czytała tego tekstu - inaczej poczułbym się absolutnie zawstydzony. ;)
I teraz właśnie się zastanawiam, czy nie stracę jej znów. Czy nie wybierze Dziewczyny jako osoby, która w swposób naturalny nadaje się na przyjaciela, a ja zostanę odsunięty na dalszy plan, jako koło ratunkowe, gdyby coś się popsuło między nimi? A może myślę o tym za dużo i ktoś powinien mi przypieprzyć kijem bejsbolowym w łeb?
_________________________________________
♫ Moloko - The Time Is Now

[brak tytułu]

Ja, Przedostatni, z głębin bagna w którym się znalazłem, krzyczę. I pytam. I przeklinam. Wszystko, na czym ten cholerny świat stoi. Wiem co prawda, że sam w sobie nie jest zły. To my, ludzie, potrafimy podręcznikowo pieprzyć wszystkie sprawy. Ale teraz jest mi wszystko jedno.
Czuję się, jakbym był na drodze, która się rozwidla. Z jednej strony droga łatwa, z wieloma przyjemnościami, usłana łatwymi kobietami, morzem alkoholu i zabawą, jakby jutra miałoby nie być. Z drugiej strony droga ciężka, bo wymagająca surowości względem siebie, stanowczości w podejmowaniu decyzji, za to z kimś, kogo kocham na końcu tej drogi.
Wiedziałem, którędy chciałem iść. Do tej pory nie miałem wątpliwości. Byłem gotów na podjęcie radykalnych kroków, by osiągnąć to, co uważałem za słuszne.
Teraz już niczego nie wiem. Stoję więc...
... a czas ucieka.
_________________________________________
♫ Jami Sieber - Long Past Gone

2011-01-25

Ostatnie dni? (2)

Naprawdę muszę być głupi. Po co grzebać się w czymś, co nadal sprawia mi przykrość? No ale powiedziałem, że będę opisywał listopad, więc nie mogę teraz się wykręcić. Muszę jeszcze raz przebrnąć przez to... piekło.

Nie pamiętam, który był to dzień listopada. Wiem za to, że to był czwartek. Tak przynajmniej mi się wydaje. I że też człowiek takie nieistotne szczegóły pamięta...

Ogólnie, pamięta się o tym, co chce się wyrzucić z pamięci, a to, co dla nas ważne i istotne gubi się w zakamarkach umysłu. Ale dosyć z tą dygresją, nawet jeśli jest ona szalenie trafna.

... a może to nie był czwartek, a 13. dzień miesiąca? Ten bardzo pechowy...
Nie wiem. Nie chcę wiedzieć. I gdybym mógł, cofnąłbym czas - nawet jeśli miałbym to zrobić gołymi rękoma, zużywając całą swoją energię, napinając każdy mięsień i spalając się przy tym...
 ... chociaż z drugiej strony, może to czegoś nas nauczyło?

Tego dnia, tego wieczoru, poczułem dziwne uczucie. Gdzieś w środku, coś po cichutku kiełkowało. Strach? Być może, choć zdawałem sobie sprawę, że przecież moje zachowanie jest irracjonalne. Przecież Dziewczyna może wyjść do swoich znajomych na imprezę, kiedy tylko chce. Przesadzam, powinienem się opamiętać.
Ale w pewnym momencie "chora" zazdrość wygrała ze mną w tej nierównej walce. Zadzwoniłem do niej. Zapytałem, co słychać. Usłyszałem, że domówka jest całkiem udana. Ponad sto osób, alkohol się leje, zabawa ponad wszystko. Trochę po tym telefonie się uspokoiłem. "Widzisz? Wszystko jest w jak najlepszym porządku." Kiełkowanie ucichło.

Była pijana, a myślała o "tym" już od dłuższego czasu. On, nie dość, że również był po wpływem, to jeszcze rzuciła go dziewczyna. Cóż za świetne wytłumaczenie, czyż nie?
"Robiła to w męskiej ubikacji, jak jakaś dziwka. Jak te puszczalskie, szesnastoletnie panienki, na imprezach, po paru piwach..."
Nie, moja Dziewczyna nie jest dziwką, nie jest łatwa, i w ogóle, kurwa mać, nikt nie ma prawa tak o niej mówić!!

Powiedzmy więc, że była to końcówka drugiego tygodnia listopada - oto umiejscowienie w czasie. Żyliśmy sobie, jak gdyby nigdy nic. Ale teraz to w niej coś kiełkowało. Coś, co truło ją od środka. Żłobiło cienie na jej twarzy. Wykrzywiało uśmiech. Coś się działo, a ja nie wiedziałem, gdzie się pali, gdzie się sypie.
_________________________________________
♫ Normalsi - Patologia

PS. I co z tego, że chaotyczny jest ten post? Nie potrafię powstrzymać drżenia rąk, nie potrafię się teraz odnaleźć w samym sobie. A to nie koniec historii...

2011-01-18

Ostatnie dni? (1)

Siedzę przed komputerem, zastanawiając się, jak zebrać materiał, który narósł przez cały ten czas, który byłem z dala od Internetu, a przede wszystkim - od mojego bloga. Wydarzyło się przecież tyle rzeczy, że zaczynam doceniać pamięć osoby młodej. Powoli przypominam sobie wszystko, co chcę pamiętać i opisać, ale też i wiele wydarzeń, które chciałbym się pozbyć - choćby i wyciąć skalpelem z mózgu. Ale to niemożliwe.


To było parę dni temu. Stałem na peronie. Absolutnie całą powierzchnię dookoła wypełniała muzyka. To, co było w zapętlonym kawałku, przypominało mi dzikie zwierzę. Dudnienie w uszach bębnów i gitar basowych zaś do złudzenia imitowało pulsowanie rozwścieczonego mięśnia sercowego.
Mojego, by być dokładnym. I sam sobie ten los zgotowałem.

"through these times / I've always held your hand
by your side / everyday you couldn't stand"

Gdy zbliżał się refren, zbierałem tyle powietrza w płuca, ile tylko się dało. Potem było już pełne oddanie się wspomnianej dzikości.

"I'll hold on / to see you rise again
I'll still love / you 'til the bitter end"

Czułem... coś na kształt piekącego uczucia. Wyobrażałem sobie, jak jakaś nieznana siła swoimi szponami rozszarpuje mi, od środka, żyły i tętnice, wysysając z nich... truciznę. Mroczną, jak środek listopadowej nocy. O ironio, wszystkie złe rzeczy działy się właśnie w listopadzie, mam więc prawo uważać ten miesiąc za plugawy. A teraz - czułem się oswobodzony. Przez to, gardło zaczęło odmawiać posłuszeństwa i, jakby dla protestu, zaszło chrypą. I tym bardziej tekst, wręcz wykrzykiwany, brzmiał przejmująco.

"'til the bitter end"

To wszystko zaczęło się podczas mojej nieobecności internetowej, a skończyło tamtego dnia, w tamten wieczór. Happy end, co trzeba podkreślić. Ale o tym wszystkim napiszę innym razem...
_________________________________________
♫ Archive - Again