Mieliśmy się spotkać, by porozmawiać o naszej przyszłości - jakkolwiek dziwnie teraz to brzmi.
Poszliśmy na spacer, podczas którego wypytywała, co u mnie słychać. Moje zdawkowe odpowiedzi jej nie zadowalały, ale cóż miałem począć? Moje życie ostatnio zostało zredukowane do zagłuszania smutków każdą możliwą metodą.
"Słyszałam plotki o Tobie."
"Świetnie. Powinienem zainwestować w rzecznika prasowego, by dbał o mój image. A co słyszałaś?"
"Że spotykasz się z jedną dziewczyną z naszej pracy."
"Aha."
"W sumie, ona jest fajna, więc to dobrze."
"Mhm. W sumie, widzieliśmy się parę razy, więc to za wcześnie, by mówić o czymkolwiek. Ale lubię ją..."
Pociąg jechał z naprzeciwka. Minął mnie, przejeżdżając na sąsiednich torach.
"Chcę, byś był w moim życiu. Tak, jak dawniej, kiedy byliśmy... przyjaciółmi. Tyle, że bez fizycznej strony."
"O nie, na coś takiego na pewno nie pójdę."
Płakała. Nienawidzę tego. Ale to, co ona proponowała, było absolutnie nie do przyjęcia. Już raz znajdowałem się w takiej sytuacji i wiedziałem, czym to pachnie.
Postawiłem na obojętność zmieszaną z bezczelną życzliwością. I kiedy ona spędziła ze mną parę godzin, miała ochotę parę razy mnie uderzyć. Najbardziej, kiedy wyrzuciłem jej ostatniego papierosa.
"Zrobię sobie coś! Będziesz tego żałował! I będziesz mnie odwiedzał w szpitalu, kiedy ja będę w śpiączce!"
"Tak, masz rację. Będę Cię odwiedzał. Ale upewnię się, że po wybudzeniu nie będziesz o tym wiedziała."
Rzeczywiście, przychodziłbym do niej. Byłem tego pewien. Ale kiedy słyszałem to, co krzyczała do mnie, czułem pustkę. A krzyczała o tym, że mnie nienawidzi i nie chce mnie znać - ale kiedy tylko zaczynałem odchodzić, prosiła, bym został.
"Nie skończyłam rozmowy z Tobą!"
"Brakuje mi tego. Siedzenia i rozmawiania o różnych rzeczach, o wszystkim. Słuchania razem muzyki. Wygłupów. Dokańczania za siebie zdań."
"Masz już kogoś od tego."
"No tak... Ale naprawdę chcę, by było jak dawniej."
"Niestety, taka opcja odpada. To było dostępne tylko w pakiecie ekskluzywnym."
"Nie mam uprawnień do niego?"
"Owszem, masz... Ale zaczęłaś korzystać z usług konkurencji. A tego nie toleruję."
"Myślisz o tym samym, o czym ja myślę?"
"Nie wiem. Sprawdźmy."
"No dobrze."
"OK, na trzy cztery mówimy."
"Dobrze."
"Trzy... Czekaj! Ale od razu na "cztery", nie czekamy dłużej."
"Mhm, jasne."
"Trzy... czte... ry!"
Oboje powiedzieliśmy, że myślimy o pocałunku. I rzeczywiście, potem przygryzała wargi, układała je w bardzo seksowny, prowokacyjny sposób...
Zbliżyliśmy nasze głowy i kiedy mówiłem jej do ucha, ona przesuwała delikatnie ustami po moim policzku. W końcu zatrzymała się przy moich wargach. Nie dotknęła ich. Czekała. Ja robiłem dokładnie to samo. Starałem się zachować zimną krew, choć czułem, jak bardzo mnie podnieciła.
"Nie całuj jej... jeszcze."
Ująłem jej głowę, wplatając we włosy swą dłoń. W końcu delikatnie spoczęła swymi ustami na moich. I się zaczęło, tak na dobre...
Jej ciało drżało. Nie wiem, czy to z żalu, który jeszcze nią targał, czy może jednak cały czas potrafiłem pocałunkiem ją rozgrzać...
Kiedy w końcu przestaliśmy, zobaczyłem absolutne zaskoczenie i zagubienie. Prawie wzięła wymach na mnie.
"Boże, jak ja chciałabym Cię teraz uderzyć."
"Szkoda, że nie jesteśmy razem. Wiesz, jak świetny byłby po takiej kłótni seks? Tak... Hate fuck..."
Uśmiechnęła się zdziwiona.
"Musimy ustalić, jak wyglądał dzień. Nasze spotkanie. On na pewno będzie chciał z Tobą pogadać, tym bardziej, że mnie pocałowałeś."
A mnie z ust nie schodził uśmiech. Ale to było coś więcej, niż grymas mięśni. To był stan ducha. Zobaczyłem, że mogę być oschły, a i tak ona mi uległa.
"Przedostatni, nie bądź taki pewny siebie! Pamiętaj, że to mógł być podstęp. Wykorzystała to, zabawiła się, a teraz będzie mogła mieć Cię w dupie, będąc przykładną dziewczyną swojego nowego chłopaka. Już raz tak było."
SMS-em dostałem opisany specjalnie na potrzeby 2 Trefl (tak teraz będę o nim pisał, nie chce mi się pełnej nazwy) przebieg dnia.
To ponoć
ja mówiłem o tym, za czym tęsknię.
To ponoć
ja mówiłem o tym, czego mi brakuje.
To ponoć
ja pocałowałem ją,
w domyśle pierwszy, po czym ona zaczęła krzyczeć na mnie.
Wcześniej opisywała, jak jest jej dobrze, ba!, wspaniale z 2 Trefl, jak go niesamowicie kocha i jak chcą zamieszkać razem. Dała mi też do zrozumienia, bez ociągania się, że jeśli nie mogę się powstrzymać, nie powinienem być jej przyjacielem.
Jakoś całe to miłe otoczenie, które nam towarzyszyło, prysło. Wydało się najwidoczniej nieistotne lub, co bardziej prawdopodobne, niewygodne dla niej.
(...) Stanęło na tym, ze dopisze powody do końca i zniknie...
Dziewczyno... ja, chcąc lub nie, już praktycznie zniknąłem... A Twoje zachowanie wcale nie daje mi powodów, bym został.
_________________________________________
♫ My Morning Jacket -
Rocket Man
(Znów...)